piątek, 3 października 2014

Rozdział 7

Wstałam pełna energii pomimo tak wczesnej porze jak godzina 6.30. Poszłam szybko do garderoby i wybrałam krótką sukienkę, która dosięgała mi powyżej ud w kolorze beżowym i z paskiem, który był założony na mojej talii. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i umalowałam, ale tym razem delikatnie. Zajęło mi to 1h i szybko zeszłam na dół żeby coś zjeść. Wzięłam tylko jabłko i jogurt, a do szkoły to mi mama zrobiła. To dobrze, bo pewnie i tak bym się nie wyrobiła. Krzyknęłam, że wychodzę i już mnie nie było. Zaszłam szybciutko po El. Powiedziała, że jej tata nas odwiezie, więc nie będziemy musiały się aż tak spieszyć. Miała bardzo ładny pokój. Przeważały głównie kolory beżu i bieli. Jak i z resztą cały dom. Wzięła to co miała wziąć i zeszłyśmy na dół, bo już jej tata na nas czekał. Pożegnałyśmy się z jej ojcem i weszłyśmy prosto do szkoły. Oczywiście musiałam natknąć się na Bruna, ale nie zwracałam na niego zbytnio uwagi. Pierwszą lekcję nie miałyśmy razem, więc poszłyśmy w swoje strony. Ciekawe z kim mam angielski?? No i na to pytanie nie musiałam długo czekać, bo ja na zawołanie wlazł nikt inny jak Brunito. No to pięknie. 
- I co może jednak zmieniłaś zdanie i jednak chcesz żeby coś pomiędzy nami się wydarzyło co?? Oby tak, bo w tej kiecce wyglądasz zajebiście aż mam ochotę ją z Ciebie zerwać i....- nie chciałam dłużej tego słuchać, bo myślałam, że trzasnę go w ten głupi i zadufany w sobie łeb. Boże nikt inny jak on mnie tak mocno nie denerwował. Tylko najgorsze w tym jest to, że w ogóle do niego nic nie dochodzi.
-  Proszę Cię nie dokańczaj, bo nie wiem co Ci za chwile zrobię. A co do Twojego pytania. Nie nie zmieniłam zdania w tej kwestii, więc z łaski swojej oddal się jak nie chcesz znowu ode mnie oberwać. A nie chcę się z Tobą wiązać czy co tam sobie we łbie wyobraziłeś, bo ja się nie umawiam z takimi bucami i chłopczykami zadufanymi w sobie, więc ciao mi muchacho*. 
Oddaliłam się od niego, a on aż kipiał ze złości. hahahahah Boże co za kretyn. Był już dzwonek, wiec weszliśmy do klasy i jak na złość musiałam siedzieć z tym pozerem. Boże za jakie grzechy. Czy już nigdy się od niego nie uwolnię??
- Widzisz to przeznaczenie skarbie, więc się dłużej nie opieraj.- poruszał brwiami i byliśmy na nie bezpiecznej odległości. I wtedy pomyślałam, że czemu nie zrobić mu jakiegoś psikusa z karę. 
- Wiesz chyba masz rację. Po co mam ukrywać swoje uczucia do Ciebie. Jesteś tak cholernie przystojny, że pieprzyłabym się z Tobą tu i teraz. Nawet na tej ławce, bo tak na mnie działasz.. No chodź tu, bo muszę Cię pocałować. Masz takie piękne usta.- ten cały happy i się zaczął przybliżać i już czułam jego usta na swoich, a ja go tak mocno jak mogłam ugryzłam go w usta. Ten zasyczał z bólu, a z ust poleciała krew.
- Auć!! Przepraszam czasami tak mam na widok tak pięknych i cudnych ust, że wprost nie mogę się oprzeć i ich nie ugryźć. Tylko akurat u Ciebie to ugryzłam chyba za lekko. Mogę jeszcze raz??No nie daj się prosić.- hahahahahaha zaczęłam się śmiać aż nauczycielka zwróciła mi uwagę.
- Czy mogłabym wiedzieć, co Cie tak śmieszy?? Może jak też bym mogła się pośmiać??
- Nie nie sądzę. To są moje prywatne sprawy i nie będę mówiła na tle klasy.- powiedziałam to i jak pani się już odwróciła i coś tam powiedziała do mnie, powróciłam z powrotem do rozmowy z Brunitem:
- To było pierwsze ostrzeżenie drogi kocie. I masz się więcej do mnie nie odzywać ani nie zbliżać. Czy wyraziłam się jasno debilu??
- Tak, ale pożałujesz za to, co mi zrobiłaś i za to, że mnie odtrąciłaś. Może nie teraz, może w dalekiej przyszłości ale się zemszczę, a wtedy będziesz biedna, bo mnie się nie odrzuca i chcę żebyś to zapamiętała, a ja akurat nie rzucam słów na wiatr.- powiedział, a raczej wysyczał to z taką złością, że na serio się go przestraszyłam, ale nie chciałam żeby zorientował się co teraz poczułam, więc tylko się uśmiechnęłam:
- No ciekawe. Taki robal jak Ty może mi naskoczyć i nic więcej. A poza tym w dupie byłeś i gówno widziałeś, więc mi następnym razem nie groź, bo i Tobie wtedy może się coś stać, Więc z łaski swojej nie zdzieraj ze mną. Może mam buźkę niewiniątka, ale aż takim aniołem nie jestem, więc uważaj z kim zadzierasz idioto.- do końca tej lekcji siedzieliśmy cicho, a ja się cieszyłam że już na razie da mi święty spokój. Bruno nie był brzydki był nawet przystojny, ale nie lubiłam tego typu charakter. Był strasznie arogancki, zadufany w sobie, widać, że lekceważy każdą dziewczynę i traktuje je przedmiotowo.  Więc nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Zaynnie był całkiem inny . Totalne przeciwieństwo Zayn'a. Miły, dobry, uczynny, opiekuńczy i do tego zabójczo przystojny. Ale wiem też, że nie jest pizdusiem i to, że na pewno jakby ktoś mu stanął na odcisk albo z nim zadarł, na pewno nie byłoby tak miło. Pam!! Stop. Przestań o nim myśleć. To nie ma żadnego sensu. On już nie powinien Cię obchodzić. Nigdy więcej go nie zobaczysz i nie ma co tego rozpamiętywać. Jednak serce mówiło co innego. Tęskniłam za nim i wiem, że to będzie trudne o nim zapomnieć i wyrwać go ze swojego serca, ale nie ma innego wyjścia. Dzwonek wyrwał mnie z zamyślenia, spakowałam się i zobaczyłam piorunujące spojrzenie Bruna. I wtedy wiedziałam, że na pewno się odegra za to, że go odrzuciłam. Tylko jeszcze się tego nie dowiem, ale muszę być czujna, bo na prawdę może mi zaszkodzić. Spotkałam się z El, bo matematykę miałyśmy razem. Później poszłyśmy na lunch. Kiedy minęły wszystkie lekcje,  ja poszłam na tańce, a El na siatkówkę. Taniec,  jest to coś co kocham nad życie. Nie widzę nic poza tańcem. Wtedy czuję, że żyje, coś co daje mi poczuć się na prawdę wolną od tego świata. Gdy tańczę zapominam o całym świecie, a moim ciałem zaczyna kierować serce, jest dla mnie jak powietrze, które pozwala mi oddychać. Przez taniec mogę wyrazić siebie, swoje emocje. Właśnie życie jest jak taniec to to od nas zależy jaki i z kim i każdy krok ma znaczenie. Dlatego zawsze daję z siebie wszystko, staram się nie popełniać żadnego kroku.  Wchodząc do sali tanecznej była tam też ta sztuczna lalunia. hahahaha Bo ona na pewno się nadaje. No, ale cóż zobaczymy później co potrafi. Może nie będzie aż tak źle z nią. Uśmiechnęłam się do niej  zabójczo sztucznym uśmiechem. Zaczęliśmy już powoli nasz układ do piosenki Fly Project- Toca Toca, kiedy niespodziewanie wszedł spóźniony osobnik. I zgadnijcie kto to?? Na pewno wiecie, bo go nie cierpię od kiedy przekroczyłam próg klasy od matematyki. Brunito przeszedł koło mnie i oczywiście nie wytrzymałby od komentarza w moją stronę:
- Widzisz słonko. Mówiłem Ci, że to przeznaczenie, ale tym razem do tego, abym mógł spełnić swoją groźbę.- musnął wargami mój polik, a palcami przejechał po moich wargach.- Ale jeszcze zobaczę co z Tobą zrobię. Zawsze możesz zmienić zdanie skarbie, a wtedy nic złego Ci nie zrobię no ewentualnie przyjemność. Ale to już będzie zależało od Ciebie czy chcesz być moim wrogiem czy nie.- Szybko cmoknął mnie w usta i zaraz poszedł ustawić się na miejsce żeby zacząć tańczyć.
Co za frajer. Jak on mnie wkurwia to mało powiedziane. I z czego on tak rży. Z chęcią zdarłabym mu ten uśmieszek z tego ryja. No, ale muszę przyznać przed samą sobą, że całuje nieziemsko, ale jemu tego nie powiem, bo obrośnie w piórka i już w ogóle się ode mnie nie odczepi. Powróciliśmy do naszego układu i ogarnęłam go do perfekcji. Zawsze tak mam. Zaczęliśmy powoli się zbierać do wyjścia, ale Nicola, nasza nauczycielka zawołała mnie:
- O co chodzi Nicol??
- Jesteś niesamowita. Tańczysz najlepiej z całej tej grupy. I w ogóle jestem pod wielkim wrażeniem, że dopiero teraz tego się uczyłaś. Naprawdę jestem z Ciebie dumna i wiem, że masz taniec we krwi, dlatego mam dla Ciebie propozycję.- byłam podekscytowana. Dlatego kiwnęłam głową na znak, że może kontynuować.
- Więc za tydzień jest najważniejszy konkurs taneczny. Miałam wziąć Kim ( to ta pusta laska, której powiedziałam parę słów :D), ale ona kompletnie się nie nadaje, dlatego wolę Ciebie, bo wiem, że będą jakieś większe szanse na wygraną, bo od bardzo dawna nikt nie zajął w naszej szkole wysokiego miejsca. Dlatego chcę Ciebie, bo jesteś bardzo uzdolniona i to dla mnie będzie zaszczyt Ciebie uczyć do tego konkursu. Daję Ci czas do namysłu i liczę na to, że mnie nie zawiedziesz i się zgodzisz.- nie miałam zamiaru się zastanawiać, ale na myśl jak ta lafirynda się wkurwi jeszcze bardziej mnie motywowało. 
- Nie mam nad czym się zastanawiać.- oczywiście powiedziałam to takim tonem, że Nicole pomyślała, że nie chcę brać udziału w tym konkursie.- Bo się zgadzam od razu. Nie potrzebuję czasu żeby spełniać swoje marzenia, które są na wyciągnięcie ręki. Więc kiedy będziesz mnie uczyć moja trenerko Nicole??- ta zaśmiała się i skakała z radości z tej wiadomości.
- Od jutra.- Tak jest.
Jeszcze mówiła mi o drobnych szczegółach i podała mi stronę internetową do tego konkursu, żebym zapoznała się z zasadami i różnymi przydatnymi informacjami. Podziękowałam jej i się z nią pożegnałam, bo El wysłała mi esa, że czeka na mnie przed szkołą. 
 Poszłyśmy na lody i na spacer na plażę, bo jakoś nie chciało nam się jeszcze iść do domu. Opowiedziałam jej o tym konkursie, a ona, że dostała się do drużyny reprezentacyjnej.  Poplotkowałyśmy sobie trochę i po godzinie poszłyśmy do domu. Pożegnałam się z nią i poszłam prosto do domu. Tam przywitałam się z rodziną, wzięłam z kuchni jogurt i wodę i poszłam na górę. Tam wszamałam co miałam i od razu się przebrałam w strój sportowy, związałam włosy w wysoką kitkę, wzięłam ze sobą mp4 i wodę, bo jest za gorąco, aby biegać bez wody. Ledwo co wyszłam i się zaczęło gwizadnie, mówienie, ale z Ciebie suczka. Ja pierniczę kiedy to się skończy, chyba nigdy nie pobiegam w spokoju. Przez to wszystko wpadłam na kogoś.
- Bardzo przepraszam na prawdę nie chcia...- nie dokończyłam, bo zauważyłam, że tą osobą nie był nikt inny jak Brunito. No nie jeszcze jego mi tu brakowało do kolekcji frajerów. 
- Hej, słońce. Nie wiedziałem,że biegasz. Gdybym się zorientował wcześniej to bym częściej tutaj przechodził, bo tu są takie widoki pięknych pań, a zwłaszcza takiej jednej, która właśnie przede mną stoi, że aż się gorąco robi- i po tym klepnął mnie w tyłek.
- Uważaj z tymi rękoma, bo możesz już nigdy nie złapać, jak odetnę Ci te przeszczepy i nie mam zamiaru z Tobą dyskutować i marnować mój cenny czas, więc bajoo.
Biegnąc do mojego domu jeszcze się odwróciłam i zauważyłam jak puszcza mi całusa w powietrzu i na widok mojego obrzydzenia głośno się zaśmiał. Skurwysyn. Jak ja mam ochotę go zabić. Dosłownie. Aż odechciało mi się biegać. Wróciłam do domu i prosto poszłam do pokoju. I akurat zadzwonił do mnie telefon.
- Halo??
- Pam??
- tak to ja Adri. Coś się stało??
- Mój manager powiedział, że chętnie by Cię wziął na tą modelkę, ale powiedział, że jesteś na to za młoda i nie chce Cię tak szybko wplątywać w show biznes. Ale mówił, że o Tobie nie zapomni i na pewno za parę lat się do Ciebie odezwie i wtedy Cię wypromuje. Ja też tak miałam, więc się skarbie nie przejmuj i mogę i ja Ci obiecać, że on dotrzymuje słowa.
- Dobrze. Ja mam jeszcze czas na zrobienie kariery. Więc na razie skupię się na tańcu, a potem na modelingu. Wszystko w swoim czasie.
Powiedziałam to i się rozłączyłam. Na początku byłam smutna, ale później zrozumiałam, że to może i dobrze. Skończę szkołę, zajmę się tańcem, a na modeling przyjdzie czas. 
Chciałam iść już pod prysznic, ale znowu zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz pewna tego, że to ponownie Adri, bo za pewnie czegoś zapomniała mi powiedzieć:
- Hallo??
- Pamela??
I w tym momencie mnie zatkało. Po co on do mnie zadzwonił?? I co teraz??......
*********************************************************************************************************
* ciao mi muchacho- do widzenia mój chłopcze (z hiszp.)
I takim o to akcentem zakończyłam swój rozdział ;D
I jak myślicie kto zadzwonił do Pameli?? 
Kolejny rozdział dodam za 2-3 dni.... Więc do następnego :*
Czekam na komentarze :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz