poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 12

* dzień imprezy *
No to czas na imprezkę!!!!! O taaaaaak!!!! To jest coś, co kocham. Nie to żeby się najebać do nie przytomności, ale chodzi o to, że mogę tańczyć do białego rana. 
Wychodząc ze szkoły usiadłam na murku i czekałam na El, bo jeszcze musiała pogadać z wychowawczynią i z nauczycielką od wf-u. Zauważyłam, że w moją stronę idzie Bruno. Ciekawe co chce. 
- Hej. Mogę się przysiąść??
- Jasne. I jak tam po lekcjach??
- No nawet dobrze, zważywszy na to, że nienawidzę chodzić do szkoły. No, ale chciałem się o coś Ciebie zapytać.
- Oooki. O co chodzi??- ciekawe co mu chodzi po tej jego główce. 
- Bo jak wiesz jest impreza u Lukasa i chciałem się  zapytać, czy byś mi towarzyszyła.- no on chyba sobie żartuje jak ja z nim pójdę. Jak dowiedziałam się, że bzyknął się z tą ladacznicą to mogę sobie tylko z nim pogadać, bo jednak troszkę się dogadujemy, ale nigdzie z nim nie pójdę.
- Przykro mi, ale nie mogę iść z Tobą. Ty już masz zapewne partnerkę, więc nie będę jej odbijać partnera.- uśmiechnęłam się do niego i już miałam zamiar iść, ale mnie powstrzymał łapiąc mnie za nadgarstek i mocno przyciskając mnie do swojego ciała.
- O co Ci chodzi?? Jaką partnerkę?? Nie mam żadnej rozumiesz to??- nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Szlag mnie trafiał. Czyżby nie pamiętał kogo przeleciał??
- Nie??? Ja tej dziwki Kim nie przeleciałam. Więc to chyba z nią powinieneś iść. Może coś między wami zaiskrzy.- chciałam się uwolnić od jego uścisku, ale to było na marne. Wtedy szepnął mi do ucha, tak że przeszły mi po kręgosłupie ciary.
- Czyżbyś była zazdrosna skarbie??- haahhaah ja?? nie no teraz to był żart prawda?? 
- Nie. O czym Ty gadasz?? Nie wiem jakbyś się musiał postarać, żebym wyrzuciła ze swojej pamięci Zayn'a. Wręcz niemożliwe. Więc się nie musisz wysilać, bo każdy Twój ruch, każde Twoje zagranie, każde staranie skończy się nie powiedzeniem. Dlatego proszę Cię nie rób sobie nadziei, bo to nic nie da. Ja już znalazłam swoją miłość pomimo tego, że ją na zawsze straciłam. Ja nie pokocham już nikogo innego, a poza tym idę z El, więc jej nie wystawie dla Twojego widzi mi się.- pocałowałam go w policzek i poszłam do El, bo już na mnie czekała przy bramie, ale jeszcze się odwróciłam i powiedziałam:
- Mogę Ci zaoferować jedynie przyjaźń nic więcej. Przykro mi Bruno. To do zobaczenia na imprezie.- uśmiechnął się do mnie smutno i wiedziałam, że go zraniłam, ale wolałam go teraz spławić niż później robić mu próżne nadzieje.
Podbiegała do przyjaciółki i poszłyśmy w stronę domu, bo jakby nie patrzeć skończyłyśmy lekcje o 17 i jeszcze gadałam z Brunitem, więc było gdzieś dobrze po 17, a impreza zaczynałam się o 20. W czasie powrotu do domu El pytała się mnie o to, co chciał ode mnie Bruno, więc jej wszystko opowiedziałam, a ona powiedziała, że Bruno tak łatwo sobie nie odpuszcza i mam się trzymać na baczności. Pożegnałam się z nią i na odchodne powiedziała, że przyjedzie ze swoim tatą punktualnie o 20, więc tylko jej odpowiedziałam, że zrozumiałam i pobiegłam szybko do domu, bo za dużo to czasu mi nie zostało, a ja muszę jakoś wyglądać. 
Wchodząc do domu rzuciłam szybko "hej" rodzinie i nie zwracając na nich już więcej uwagi pobiegłam do pokoju. Rzuciłam mój plecak gdzieś w kąt pokoju i poszłam do garderoby, gdzie wyciągnęłam z niej moją sukienkę, buty, torebkę i położyłam na łóżku. Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Umyłam włosy moim waniliowym szamponem, a moje ciało umyłam żelem o pięknym zapachu żurawiny. Wyszłam z kabiny, owinęłam się ręcznikiem, jak i moje włosy i poszłam do pokoju.
Wyszykowana spojrzałam na telefon w celu sprawdzenia godziny. Było za piętnaście dwudziesta. Jeszcze raz spojrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej. Włosy zakręciłam na termiczne wałki, makijaż zrobiłam z akcentem złotym, ponieważ moja sukienka jest takiego koloru oraz z czarnym i białym cieniem, a kreski zrobiłam czarnym Eyeliner'em. Zeszłam na dół, gdzie byli moi rodzice i Dan. Mama krzyknęła z zachwytu i od razu powiedziała:
- Moja krew. Pięknie wyglądasz. Jak dorośniesz to może pójdziesz w tym samym kierunku co ja. Pięknie, piękni, pięknie.- klaskała w dłonie cała w skowronkach, że to po niej odziedziczyłam styl ubierania się, jak i tego, że robiłam perfekcyjne makijaże. A mój ojciec jak zwykle nadopiekuńczy:
- Może i pięknie, ale czy nie uważasz, że za bardzo wyzywająco??
- Tato to jest impreza, na która nie wypada ubierać się w stroje zakonnic. Więc mój drogi tatuśku nie martw się, może nie należy do długich sukienek, ale czy nie uważasz, że Twoja najukochańsza córcia pięknie w niej wygląda??- uśmiechnęłam się do niego jak najbardziej szczerze i pocałowałam go w policzek. 
- To chociaż Cię podwiozę.
- Nie... El po mnie przyjedzie. To znaczy z jej tatą.
- No dobrze... Przynajmniej będę spokojniejszy.- i zaraz ktoś dobijał się do drzwi i pewnie to była moja El.. Ucałowałam rodziców i Dan i chciałam iść otworzyć drzwi, ale moja mama chciała mi jeszcze zrobić zdjęcie, żeby to uwiecznić. Więc się zgodziłam i po tym szybko pobiegłam do drzwi.
- No w końcu ile można czekać??
- Moja mama zachwycała się tym, że pięknie wyglądam i musiała mi zrobić zdjęcie.- zaczęłyśmy się śmiać z tego, ale El potwierdziła mojej mamy słowa. Podziękowałam jej i powiedziałam, że też świetnie wygląda. 
Podziękowałyśmy panu Calder i poszłyśmy do domu niejakiego Lukasa. Chyba go wcześniej nie widziałam w szkole. No, ale cóż zobaczymy. Zapukałam do jego drzwi i od razu nam otworzono. Zdziwiłam się nieco, ponieważ było pełno ludzi, głośna muzyka, aż szok, że ktoś usłyszał, zwłaszcza, że to był ten Lukas, właściciel domu i organizator imprezy. 
- O hejka dziewczyny.- obejrzał nas od góry do dołu, od dołu do góry i uśmiechnął się cwaniacko:- No dziewczyny gdyby wszystkie tak wyglądały jak wy to bym był w siódmym niebie, a nie ciągle widzę rozebrane typiary, które ich ubrania, o ile można to tak nazwać zakrywały chociaż połowę ich ciała. Zaśmiałyśmy się Calderką, bo to co on powiedział było prawdą. Mało, która dziewczyna ubiera się w miarę porządnie. Zaprosił nas do środka i od razu rzucił się nam w oczy parkiet, gdzie tańczyły typiary z dupą na wierzchu i obok nich faceci, którzy zżerali je wzrokiem. No i oczywiście alkohol. Tylko tutaj były kolorowe drinki. Czadowo!!! Od razu poszłyśmy w tamtą stronę. Ja wzięłam niebieskiego i wiedziałam, że był to "blue ocean" i El to samo, widząc, że mi smakuje. Po paru minutach El zostawiła mnie, ponieważ do tańca zaprosił ją chłopak, w którym od dawna się podkochiwała, a ja zostałam sama. Rozglądając się po ludziach nie widziałam tej ladacznicy ani Bruna. Może nie przyjdą?? Fajnie by było, gdyby przynajmniej tej ździry nie było, bo wiem, że mogłoby być gorąco. Postanowiłam pójść do toalety, żeby chociaż troszkę posiedzieć w zaciszu. Podeszłam do Lukasa i zapytałam się gdzie jest łazienka, a on mi odpowiedział, że mam wejść po schodach i skręcić w prawo i mam wejść w drugie drzwi. Podziękowałam i udałam się na górę. Skręcając w prawo wpadłam na kogoś i oblewając moją sukienkę. Dobrze, że miałam tylko wodę. 
- Patrz jak łazisz pajacu. Masz szczęście, że to tylko woda, bo byś oberwał za tą plamę.- wrzeszczałam ze złości. Boże czy oni w ogóle zapominają o tym jak się chodzi??
- Skarbie, nie takim tonem, bo może to się źle skończyć.- zaśmiał się widząc moją minę. Skąd on tu się wziął do cholery jasnej?? 
- Zayn??!! Ale jak... Jak to... Jak się tu...- nie mogłam sklecić żadnego zdania, ponieważ byłam w totalnym szoku.
- Kochanie moje... Czy zadasz w końcu jakieś pytanie?? Bo jak widzę żadnego jeszcze nie dokończyłaś.- śmiał się bezczelnie na mnie patrząc. 
- Pieprz się Malik.- wysyczałam mu do ucha.
- Skąd wiedziałaś, że mam na to ochotę??- mruknął seksownie do mojego ucha.- I wiesz co?? Właśnie miałem wielgaśną ochotę na seks właśnie z Tobą?? Co Ty na to maleńka??- musnął wargami mojego polika, które jak przypuszczałam lekko się zaczerwieniło.
- Spierdalaj Malik, bo nie wiem co z Tobą zrobię.- chciałam już sobie pójść, ale nie było mi to dane, bo Malik złapał mnie za nadgarstek i przycisnął mnie do ściany.
- Nie mów do mnie takim tonem, Bo to może się źle dla Ciebie skończyć.- zawarczał mi prosto w usta, jeżdżąc swoją ciepłą dłonią po moim udzie. 
- Zabieraj te łapy!!!- nic do niego nie docierając, złapał mnie za tyłek.
- Oj grabisz sobie Malik... Oj grabisz!!!- nie wiedzieć czemu przestał mnie dotykać i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nawet nie wiesz jak ja kocham jak kobieta do mnie tak mówi. Strasznie mnie to podnieca.- moje oczy zrobiły się jak spodki i nawet nie zdążyłam zareagować. Pocałował mnie z zachłannością w usta. Z jednej strony chciałam odwzajemnić pocałunek, ale też nie mogłam tego zrobić, bo znowu wyjedzie tam, gdzie się przeprowadził i więcej go nie zobaczę, ale postanowiłam, że jak odwzajemnię pocałunek to może jakoś później uda mi się uciec. 
Zaczęłam też go całować i wyczułam, że już nie ściska tak mojego nadgarstka więc z impetem go odepchnęłam. Biegłam w stronę drzwi i już złapałam za klamkę, ale nie dano mi wejść do niej, bo poczułam na moich ramionach jego ręce, które mnie obracają. Szybko się wyrwałam i usłyszałam z jego ust przekleństwo. Wtedy poczułam, że złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Waliłam go po plecach, ale nic nie poczuł. Ścisnęłam go za pośladek, bo chciałam zobaczyć jak zareaguje i czy są fajne. Wtedy usłyszałam jęknięcie. O kurwa nie miało to tak być. Kiedy mnie odstawił na ziemię zobaczyłam, że jesteśmy w jakimś pokoju, usłyszałam tylko zamknięcie drzwi na klucz i wtedy domyśliłam się, że jestem w niezłym bagnie. Odwróciłam się w jego stronę i widziałam wzrok pełen pożądania
- To było Twoje najgorsze posunięcie. To był Twój błąd w momencie kiedy złapałaś mnie za pośladek. Teraz tak łatwo się nie wywiniesz złotko.- o nie!!! Czy on chce mnie zgwałcić?? Boże w co ja się wpierdoliłam??!! Miałam zaszklone oczy i wszystko widziałam jak przez mgłę. Nie nie mogę płakać. Zamrugałam kilka razy i łzy przeszły. Nie mogę dopuścić do tej samej sytuacji co z przed kilkunastu dni. Z rozmyślań wyrwało mnie to, że Zayn znowu mnie podniósł i rzucił mnie na łóżko i położył się na mnie swoim ciężarem. I wtedy coś we mnie pękło. Łzy mimowolnie leciały mi z oczu i krzyczałam żeby mnie puścił i mnie nie dotykał. Widziałam zdziwienie w oczach Zayn'a. Jakby wybudził się z transu. 
- Pamela co się stało?? Boże przepraszam nie chciałem Cię skrzywdzić. Proszę powiedz mi.- ja nie chciałam o tym rozmawiać, ale nie wiedzieć czemu rzuciłam się w  jego ramiona, które bez wahania oplotły moje trzęsące się ciało. Postanowiłam mu powiedzieć, bo moim zdaniem powinien wiedzieć, w końcu ,mnie przed tym uratował.
- Pamiętasz ten dzień, w którym o mało co nie potrąciłeś??
- No pewnie, że pamiętam. Jakbym mógł o tym zapomnieć??
- To wtedy uciekałam przed...- nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, bo poczułam jakby w moim gardle uformowała się pokaźnych rozmiarów gula. 
- Przed kim Pamela!!! Nie trzymaj mnie w niepewności kurwa mać!!!
- P-prz-przed gwałcicielem i być może zabójcą, ponieważ krzyczał jak go uderzyłam kamieniem, że jak mnie złapie to mnie zgwałci i zabije jak świnie.- przytuliłam się z powrotem do jego ciała. Dodawało mi otuchy. Już nigdy nie chciałam się od niego uwalniać, ale wiedziałam, że kiedyś ten moment nadejdzie. 
- Boże święty!!! O czym Ty mówisz?? Jak..Kto Ci to zrobił?? Mogłaś wtedy mi powiedzieć to wtedy zajebałbym skurwysyna, tak żeby już nigdy się nie podniósł.- zaczął krzyczeć.
- I może dlatego Ci nie powiedziałam. Z resztą to już nie ma znaczenia. Nie widziałam go... Nie wiem jak wygląda i chcę ten dzień wymazać z pamięci.- pomyślałam przez chwilę, że pewnie nie będzie chciał mnie opuścić przez to zdarzenie więc dodałam:
- Chcę ten cały dzień wymazać z pamięci. Cały. I wyszłam z pokoju nie patrząc już na Zayn'a. Mam nadzieję, że zrozumiał to co miałam do przekazania. Zeszłam na dół, wzięłam kolejnego drinka i zaraz podbiegła do mnie Elka i pytała się gdzie byłam, bo szukała mnie wszędzie. Powiedziałam jej, że byłam w łazience i jest wszystko w porządku. Poszłyśmy na parkiet i wywijałyśmy tyłkami, biodrami i całym ciałem. Jeden koleś się zapytał czy zatańczymy to się zgodziłam. Miał na imię Ryan. I był nawet całkiem przystojny. Twarz jak u modela, ponieważ miał piękne kości policzkowe, jak się uśmiechał to widziałam przecudowne dołeczki, wyższy ode mnie co najmniej 10cm. Widać było po jego ubiorze, że zna się na modzie.
Ale w pewnym momencie zaczął mnie obmacywać, aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało, ale jego dłonie znajdowały się na moich pośladkach i wspinały się do moich odkrytych pleców, a w końcu skończyły na moich piersiach. Spoliczkowałam go i już chciałam odejść, ale nie za bardzo mogłam, ponieważ przycisnął mnie z całej siły do swojego ciała.
- A Ty dokąd suko?? Zabawimy się, bo widzę, że masz ochotę.- pocałował mnie w usta i pociągnął mnie w stronę schodów. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam, bo był zbyt silny. I co ja teraz zrobię? Otworzył jakieś drzwi i wepchnął mnie do środka. Zamknął je na klucz i jego wzrok z powrotem przeszedł na mnie. Poszedł w moją stronę i rzucił mnie na ścianę i zaczął mnie całować. Oślinił mi całe usta wraz z moją szyją. No to było po prostu obleśne. Ten typ nie umiał całować. Postanowiłam zrobić to samo co  z Zaynem odwzajemniłam ten ohydny pocałunek, a on odpowiedział:
- Wiedziałem, że prędzej czy później się poddasz. Wszystkie tak robią.
- No widzisz jak dobrze znasz prawie wszystkie dziewczyny, bo mnie na pewno nie znasz zbyt dobrze.- i z całej siły kopnęłam w krocze chłopaka. Ten upadł z bólu na podłogę trzymając się za swoje nic nie warte klejnoty, szybko podbiegłam do drzwi i je otworzyłam, ale jeszcze się wróciłam, bo przypomniało mi się, że mam obcasy. Ściągnęłam swojego buta, podeszłam do niego i zajebałam mu w sam środeczek, po czym zwijał się jeszcze bardziej.
- Mówiłam żebyś mnie nie dotykał. A i dam Ci radę. Weź następnym razem jakiś kurs całowania i postaraj się coś zrobić z tym ślinieniem się, bo to jest obrzydliwe koleś. To pa, ale coś widzę po Twoim pięknym uśmiechu, że tak bardzo Cię nie boli. Co za szkoda, ale nie mogę się oprzeć, żeby nie przypieprzyć Ci jeszcze raz. - Zarąbałam mu kolejny raz żeby się koleś nauczył i usłyszałam za sobą czyjś śmiech odwróciłam się, a w drzwiach stał Malik. Poszłam w jego stronę, popchnęłam go trochę, bo chciałam zamknąć drzwi i chciałam dać tamtemu trochę samotności, bo coś smutny się zrobił xD 
- Co Ty tu robisz??- coś nie mógł się uspokoić i teraz zauważyłam, że w ręku miał komórkę.
- Usłyszałem czyjeś głosy i chciałem sprawdzić po czym ktoś otworzył drzwi, więc wszedłem i zobaczyłem Ciebie z uniesionym butem ku górze i musiałem to nagrać, ale nie wiedziałem, że zapierdolisz mu tyle razy hahhaahahha.- i na powrót zaczął się śmiać trzymając się za brzuch. Nie mogłam wytrzymać i też się zaczęłam śmiać. 
- Wiesz co??- zapytał mnie z powagą.- Z tego wszystkiego zapomniałem Ci powiedzieć, że pięknie i cholernie zajebiście, seksownie wyglądasz w tej kiecce.- powiedział to przygryzając swoje wargi.
- Dziękuję.- a Malik mnie pocałował.
I resztę wieczoru spędziłam z Malikiem, Lukasem i El. Co się okazało, że Lukas też był przyjacielem Zayn'a i dlatego go zaprosił. Z blond lafiryndą się pobiłam, bo zaczęła mnie obrażać, a na to nie pozwolę.Oczywiście ja nie miałam żadnych obrażeń. A ona cóż.... Niechcący wyrwałam jej na oczach wszystkich sztuczne włosy. Hahhaahaha każdy miał polewkę, a ta z płaczem uciekła z imprezy. O boże, ale było mi przykro z tego powodu. Pożegnałam się wraz z El ze wszystkimi gośćmi i wyszłyśmy. Z Zaynem szczególnie się pożegnałam. Pocałowałam go tak żeby nigdy nie zapomniał tego pocałunku, ale dalej twierdziłam, żeby lepiej się ze sobą nie kontaktować, bo to nie ma żadnego sensu i przystanął na tą propozycję. W domu nie patrząc na to w czym jestem zasnęłam i wiedziałam, że nic ani nikt mnie nie obudzi. 

************************************************************************************************************
Hej wszystkim... widąc po ilości głosów i komentarzy nie za bardzo wam się podoba to opowiadanie, więc nie wiem czy jest sens pisanie tego dalej.... :(

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 11

*Oczami Pameli*
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek było dobrze po 12. O cholera. Widać dobrze mnie się spało i to znak, że byłam bardzo zmęczona. Poszłam do mojej garderoby po świeże rzeczy do przebrania, bieliznę i postanowiłam, że wezmę długą relaksującą kąpiel. Miałam na prawdę dobry humor. Napuściłam sobie wody do wanny i kiedy się już napełniła do wystarczającej ilości, wlałam płyn do kąpieli o zapachu wanilii i kokosa. Mmmmm... Pięknie pachniał, aż nie mogłam się doczekać kiedy wskoczę do wanny. Ściągając ubrania i z zamiarem wejścia do pachnącej wody usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Na początku zignorowałam go, ale pomyślałam, że to może coś ważnego więc okryłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju. Wzięłam do ręki telefon i odczytałam wiadomość:
Od: Zayn
Do: Pameli
" Pisze tylko po to, aby Ci przekazać, że zrobię tak jak zechcesz. Już nigdy mnie nie zobaczysz, nie dotkniesz, nie pocałujesz. Już nigdy do Ciebie nie napiszę także to jest ostatnia wiadomość ode mnie. Chcę Ci tylko powiedzieć, że pomimo tego, że trudno będzie mi o Tobie zapomnieć postaram się jak tylko będę mógł. Bo nie chce cierpieć z Twojego powodu. Także bedę już kończył, bo to i tak nie ma wiekszego sensu nad rozpisywaniem się. Więc żegnaj kochanie i mam nadzieję, że kiedyś kogoś spotkasz kto pokocha Cię tak mocno jak ja. "
Twój na zawsze Zayn xxxx
O Boże... pomimo tego, że go o to po prosiłam, żeby dał mi spokój, to bardzo bolą mnie jego słowa. Zachowuję się jak w tandetnej telenoweli meksykańskiej. Cóż wiem, że to zrobił dla mnie i dla siebie. Rzuciłam telefon na łóżko, a sama poszłam do łazienki, żeby wejść do wanny. Zamoczyłam całe ciało w przemiłej pachnącej wodzie i tam dałam upust moim łzom. Nie mogłam dłużej ich powstrzymywać. To tak bardzo bolało. Przy nim nie musiałam nic ukrywać. Nie musiałam patrzeć na słowa, które mówiłam, bo i tak śmiał się z tego nawet jak palnęłam coś głupiego. Rozumiał mnie jak nikt inny. Był częścią mojego życia. A teraz ta część umarła wraz z moim sercem i wiem, że nigdy nie pokocham nikogo tak mocno jak Zayna. Nigdy!!
Przebrana i po części zrelaksowana zeszłam na dół do kuchni. Czekała na mnie przyczepiona na lodówce nie karteczka, ale tym razem kartka jakby list oczywiście od rodziców:
" Kochanie jak wiesz dzisiaj jest czwartek. Ale nie wiesz co to za dzień, ale my Ci tego nie powiemy. Oczywiście będziemy późno, a Dan nie będzie dzisiaj w domu, bo będzie nocować u koleżanki. To do zobaczenia i szykuj się na niespodziankę roku. Tylko przyjdź przed 20!!"
Całujemy Cię mocno Twoi Kochani rodzice xxxx
O co chodzi z tym czwartkiem i z tą wielką niespodzianką?? Czasami się zastanawiam czy moi rodzice pomimo tego, że są kochani to czy czasem nie mają coś z mózgiem. No, ale cóż dowiem się tego później. Ale nie powiem jestem bardzo ciekawa co to jest. Poszłam do lodówki wzięłam świeże owoce, mleko. Z szafki wyciągnęłam miskę, łyżkę i zwykłe płatki zbożowe. Wsypałam trochę do miski, nakroiłam świeżych owoców i zalałam wszystko mlekiem. Po zjedzeniu poszłam troszkę poleżeć w moim pokoju. nie powiem, ale się przestraszyłam kiedy zadzwonił mój telefon. Podniosłam się i odebrałam nawet nie patrząc kto to.
- Halo??
- To ja El.- uśmiechnęłam się kiedy usłyszałam moją przyjaciółkę.
- No hej. Co tam w szkole słychać?
- A nic nowego. Nudy są tu bez Ciebie. Każdy mówi o Tobie, a tą blond lafiryndę szlag trafia, że wokół Ciebie takie zamieszanie, a na nią nikt nie zwraca uwagi. Żebyś widziała jej złą minę to byś się polała ze śmiechu.- hahahaah już to sobie wyobraziłam i zaczęłam się śmiać z El jak głupia.
- Może coś razem porobimy?? Bo Adri wyjeżdża już jutro do Londynu i nie mam co robić.- powiedziała to ze smutkiem.
- Nie ma sprawy. Tylko muszę być przed 20 w domu, bo moi rodzice coś wymyślili.- powiedziałam to wywracając oczami.
- Ahhh tak..?? A co takiego??
- No właśnie nie wiem, bo to ma być niespodzianka.
- A no chyba że tak. To może spotkamy się na plaży, troszkę poplotkujemy, pójdziemy na małe zakupy, na lody, bo w piątek idziemy na balangę.- powiedziała to z wielkim entuzjazmem.
- A co to za impreza?? I kto ją wyprawia?- zapytałam z zaciekawieniem, bo bardzo lubię imprezy i bardzo się ucieszyłam, że w końcu gdzieś się wyrwę.
- To później Ci powiem, a teraz się szykuj, bo zaraz do Ciebie przyjdę.
- Oki. To czekam na Ciebie z utęsknieniem.- powiedziałam to i się rozłączyłam.
Podeszłam do garderoby i wyciągnęłam moje ulubione buty, bo nie przemieniałam  mojego stroju. Składał się on z krótkich spodenek z wysokim stanem i bluzką do pępka. Wzięłam ze sobą jeszcze torebkę przewieszaną przez ramię i wpakowałam do niej portfel, klucze od domu i telefon. Gotowa zeszłam na dół i rozległ się dźwięk dzwonka do moich drzwi. Pewnie to El, więc poszłam otworzyć i rzeczywiście to ona. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłyśmy w kierunku galerii. Wchodziłyśmy do wszystkich sklepów, ale żadne sukienki mnie się nie podobały. El wcześniej już sobie jakąś upatrzyła i od razu ją kupiła, a ja nie mogłam nic znaleźć do momentu kiedy nie przeszłyśmy koło sklepu z pięknymi sukienkami. Jedna od razu wpadła mi w oko. Zapytałam się sprzedawczyni czy mogę przymierzyć, a ta oczywiście się zgodziła i powiedziała, że te buty będą do niej idealnie pasować. Po chwili przyznałam jej rację. Wszystko pięknie się zgrywało. Przebrałam się w swoje ubrania i poszłam do kasy w celu zapłacenia za sukienkę i buty. El oczywiście powiedziała, że pięknie w niej wyglądałam i każdy facet na imprezie będzie mój. Zaśmiałam się, ale nagle przypominało mi się tamten incydent. Ten dzień, w którym chciano mnie zgwałcić. Momentalnie łzy zaczęły mi lecieć strumieniami i nie chciały się zatrzymać.
- Pamela?? Co się stało?? Powiedziałam coś nie tak??- wyszłyśmy w galerii i poszłyśmy w stronę lodziarni, gdzie sprzedają najlepsze lody w Bradford. Ale najpierw El chciała ze mną porozmawiać.
- Nie... nie przejmuj się. To nic takiego. Przejdzie mi.- uśmiechnęłam się do niej blado, a ona rzecz jasna mi nie uwierzyła.
- Mnie nie oszukasz. Pamela powiedz proszę, co Ci się stało... mnie możesz zaufać.- nie mogłam tego ukrywać przed nią, bo była moją najlepszą przyjaciółką pomimo tego, że znałyśmy się tydzień.
- Zanim tutaj przyjechałam, mieszkałam w Manchesterze. W mieście, gdzie 11 dni temu chciano mnie... zgwałcić.- te słowo ledwo co powiedziałam, a łzy znowu się pojawiły i zaczęły lecieć po moich polikach.
- Boże to okropne. Tak mi przykro. Co za bydlak mógł dopuścić się do takiego czegoś??- El przytuliła mnie, a ja po troszku się uspakajałam. 
- Nie wiem, ale gdyby nie taki Zayn Malik może wtedy bym leżała gdzieś naga i zgwałcona.
- Ale, że Zayn Malik?? Ja pierdole. U nas w szkole był Badboy'em z Bradford. Wszyscy się go bali, ale chcieli być z nimi w drużynie. Razem z Brunem byli przyjaciółmi i najlepsi w piłce nożnej.
- Co?? Bruno jest przyjacielem Malika??- nie mogłam uwierzyć. Pewnie obydwoje wyrywali laski, jeżeli byli najlepsi w drużynie i najpopularniejsi w szkole. 
- No... ale słuchaj tego. Ostatnio Emily z Vanessa powiedziały mi, że Kim bzyknęła się z Brunem tylko dlatego, że do Ciebie zarywa i się Tobą interesuje, a do tego, że chciała się na Tobie zemścić za to, że zabrałaś jej szanse w tym konkursie.- o-O co za szmata?? No po prostu chyba rozwalę jej łeb. Wiedziałam, że jest szmatą, ale nie wiedziałam, że do takiego stopnia.
- Dobra mniejsza z tym. I tak z Brunem nie będę, więc niech robi co mu się żywnie podoba. Ale teraz to na pewno niech mnie tylko spróbuje pocałować albo coś w tym stylu to znowu oberwie, bo wiadomo co jej robił??- zaśmiałyśmy się na cały głos, aż ludzie się na nas patrzyli, ale nas to nie obchodziło będziemy robić co nam się podoba. Wolny kraj.
Poszłyśmy po lody. Ja kupiłam dużego świderka, a El włoskiego. Chodziłyśmy wzdłuż plaży gadając o różnych rzeczach i przypomniało mi się o tej imprezie, że wszystkiego dokładnie nie wiem:
- A miałaś mi powiedzieć kto organizuje tą dżampreskę.
- Aaaa no tak. widzisz zapomniałam Cię wprowadzić w szczegóły. Wyprawia to taki Matthew. Jest spoko. Mieszka niedaleko szkoły, ale nic nie nie martw, bo przyjdę po Ciebie, ale znając życie ojciec nas zawiezie.
- Aha no dobra. A ktoś będzie znajomy?
- No z tego co wiem na pewno będzie Bruno, bo to jego przyjaciel, no i słyszałam, że ta blond ździra.- aż mnie się nie dobrze zrobiło, ale to impreza i nie zrezygnuję tylko dlatego, że ona tam będzie. Jak tylko będzie chcieć grać nie fair to mogę pograć, bo ze mną się nie zadziera. 
Kiedy pożegnałam się z El, poszłam prosto do domu. Skręciłam w stronę kuchni i wyjęłam z lodówki energetyka. Jestem uzależniona od tego napoju i poszłam na górę. Wyciągnęłam z torebki komórkę w celu zobaczenia, która jest godzina. 19:30. Już tak późno?? No nic. I tak nigdzie nie będę wychodzić, więc przebrałam się w ciuchy do spania. Zeszłam na dół po chipsy i żelki. Skierowałam się w stronę salonu położyłam wszystko na stół i postanowiłam oglądnąć jakąś komedie. I tak nie miałam nic do roboty. Zamknęłam drzwi od salonu i poszłam włożyć płytę z filmem pt. Wieczny Student z aktorem Rayanem Reynoldsem. Uwielbiam go!! *-*
Oglądając film poczułam niepokój. Jakby ktoś za mną był. Chciałam się odwrócić, ale nie miałam odwagi. Dobrze, że nie oglądałam żadnego horroru, bo bym chyba zeszła na zawał. I nagle usłyszałam głos i pisnęłam ze strachu. Ale zaraz zaraz ja znam skądś ten głos:
- Tak się wita swojego ukochanego braciszka??- A mnie aż szczena opadła. To na serio mój brat?? Odwróciłam się w jego stronę i to na prawdę był on. Stał tam uśmiechnięty od ucha do ucha. Wyglądał tak samo jak go zapamiętałam. Łzy szczęścia się uwolniły z moich oczu. Wstałam z kanapy i jak szybko tylko mogłam pobiegłam  w stronę Jose. Podniósł mnie do góry, obkręcił wokół własnej osi, a później mocno przytulił do siebie:
- Jak ja się za Tobą stęskniłem mój mały szkrabie. Tak mocno, że nawet sobie tego nie wyobrażasz.- powiedział mi to i czułam na moich włosach jego oddech i uśmiech, którym kiedyś obdarowywał mnie codziennie zanim wyjechał. 
- Ja za Tobą też. Boże 3 lat Cię nie widziałam. Co tak długo Cię nie było?? Chcesz oberwać w ten przystojny łeb?? Wiesz jak ja za Tob się stęskniłam? Masz teraz częściej przyjeżdżać, bo zobaczysz co Ci zrobię.- mój brat zaczął się śmiać jak skończyłam go opieprzać.
- Łohohoho... Widzę pyskata się zrobiłaś jeszcze bardziej. Nie ładnie krzyczeć na starszego brata. Oj nie ładnie.- i ponownie zaczął się ze mnie nabijać.
- I co skończyłeś już się rechotać?? Wiesz ile mam Ci do opowiedzenia.- i jemu tylko powiem co się stało w Manchesterze.
- No tak już się opanowuje. No ja też mam Ci tyle do opowiedzenia. Ale mam dla Ciebie mały prezent.- może ten srebny naszyjnik co kiedyś chciałam go mieć. Nie pewnie zapomniał, ale fajnie by było taki mieć
*WSPOMNIENIA 3 lat temu *
- Jose patrz. Jaki piękny naszyjnik. Szkoda, że nie mam tylu pieniążków żeby go kupić. Zawsze by mi przypominał Ciebie, bo ten diamencik ma taki sam kolor oczu co Ty.- powiedziałam ze smutną miną- Bo znowu mnie zostawisz i wyjedziesz.
- Kochanie moje. Pomimo tego, że będę daleko to nie znaczy, że nie będę o Tobie pamiętać. Na razie nie mam pieniędzy, ale kiedy je zarobię pierwsze co kupię to ten naszyjnik. I pamiętaj jak będziesz go mieć to obiecaj mi, że zawsze będziesz mieć go przy sobie i nigdy go nie ściągniesz.
- Obiecuje Jose. Obiecuje mój braciszku. Tak mocno Cię kocham.
- Ja Ciebie też księżniczko.
*KONIEC WSPOMNIEŃ*
- O czym tak myślisz gnojku??- oderwał mnie jego głos od wspomnień i jak usłyszałam jak mnie nazwał pacnęłam go w ramię, a ten z udawanym grymasem skrzywił się niby z bólu. To chyba ja powinnam się skrzywić, bo przez ten czas narobił sobie mięśni i trochę mnie ręka zabolała.
- Nie udawaj, że Cię to bolało mendo. To ja powinnam się skrzywić z bólu ośle jeden.- powiedziałam to pocierając swoją rękę. To na prawdę bolało.
- Co?? Mocne mam ramię co nie??
- Dobra gadaj co tam u Ciebie, bo zaraz w piórka obrośniesz.- zaśmiał się i opowiedział mi przez ten czas co go nie było. Powiedział, że bardzo dobrze mu się powodzi, bardzo dobrze zarabia. Ciągle dostaje jakieś sesje zdjęciowe do znanych gazet, reklam itp. I od roku ma dziewczynę. No to nieźle. 
- A kiedy ją poznamy??
- Nie wiem. Może niedługo.
Ja mu opowiedziałam co tam u mnie było słychać. To mu powiedziałam o wszystkim. Dosłownie o wszystkim. Kiedy dowiedział się o tym dniu wpadł w szał.
- Co Ty powiedziałaś??
- Proszę nie denerwuj się. Do niczego nie doszło. Proszę Cię usiądź.- oczywiście mnie nie posłuchał
- Dlaczego nie poszłaś na policję?? Przecież by złapali tego bandytę!! Pamela no!!
- Ale jak mieli go złapać jak ja nie widziałam jego mordy!! Czy Ty nie rozumiesz, że nic by z tym nie zrobili?
- Masz racje przepraszam nie powinienem podnosić głosu. Bardzo Cię przepraszam. Boże chodź tu do mnie.- od razu się do niego przytuliłam. Nie wiem czemu, ale lżej na sercu mi się zrobiło kiedy mu to wszystko wyznałam. 
-  Ale dobra przejdźmy do tych przyjemniejszych spraw, bo chcę żebyś w jakimś stopniu o tym zapomniała. AAaa bym zapomniał o prezencie. A raczej trzech prezentach.- uśmiechnęłam się kiedy szperał coś w swojej torbie podróżnej. I wyciągnął trzy pudełeczka.- Proszę otwórz.- uśmiechnął się do mnie promiennie. Z zaciekawieniem otworzyłam pierwsze pudełeczko, a w nim znajdował się zegarek z D&G. Boże on musiał kosztować majątek. Otworzyłam kolejne pudełko a w nim były 3 pary kolczyków w kształcie kokardy z klejnotem różowym, filetowym i niebieskim, naszyjnik z dużą kokardą, który miał te trzy brylanty i bransoletkę tak samo z trzema diamentami w środku kokardy. A w trzecim znajdował się ten z białego złota z niebieskim diamentem w kształcie serca naszyjnik, który tak bardzo chciałam mieć jak byłam mała. Spojrzałam na mojego brata ze łzami w oczach i rozpłakałam się na całego. On mnie szybko przytulił, całując w czubek głowy i wyszeptał:
- Nie płacz mała. Pewnie myślałaś, że o tym zapomniałem?- a ja tylko mogłam potrząsnąć głową na znak potwierdzenia.
- Nigdy bym nie zapomniał zwłaszcza, że  Ci obiecałem miśku.- uśmiechnęłam się do niego przez łzy i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję. Jesteś najlepszym bratem pod słońcem. Tak bardzo Cię kocham, ale to musiało kosztować majątek. Ja nie mogę tego...- nie dokończyłam bo mi przerwał.
- Przyjmiesz to albo nigdy więcej się do Ciebie nie odezwę.- wiedziałam, że mówi serio. Bo on nie lubi sprzeciwów.
- No dobrze już dobrze wezmę to.- i przytuliłam się do niego bardzo mocno. 
- Idź już spać, bo jutro nie wstaniesz do szkoły.
- Masz rację. Pójdę się położyć, bo padam z nóg. I Ty też długo nie siedź, bo pewnie też jesteś zmęczony.
- Spokojnie mamo. Pójdę niedługo.- ja tylko pokiwałam na znak, że rozumiem i krzyknęłam dobranoc ojcze i poszłam na górę. Położyłam rzeczy od Jose na biurku i rzuciłam się na łóżko po czym szybko zasnęłam.

************************************************************************************************************
No i jest kolejny.... Niedługo będzie bardziej ciekawie... :)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 10

Szukając łazienki wpadłam na kogoś i ten ktoś na mnie. No oczywiście ja byłam tą słabszą i to ja poleciałam na podłogę, a ta osoba na mnie. I walnęłam głową o posadzkę, ale później już nie czułam bólu, kiedy zobaczyłam kto na mnie poleciał.....
Był to nikt inny jak Zayn Malik we własnej osobie. Lustrując go swoimi oczami widziałam jak się cwanacko uśmiecha. 
- No złotko nie umiesz chodzić?? Ta miłość do innego już całkiem przysłoniła Ci świat??- no myślałam, że go pacnę w ten głupi łeb i zedrę z jego przystojnej twarzy ten chytry uśmieszek.
- To Ty uważaj na to jak łazisz kretynie!! I nie... miłość mi nie przysłoniła świata, bo ta miłość nie ist....- zatrzymałam się w pół słowa, bo zorientowałam się, co chciałam powiedzieć, a nie mogłam do tego dopuścić. Ale wiedziałam po oczach i mimice Malika, że nie odpuści tak łatwo. Niech to szlag.
- Dokończ do jasnej cholery!!!- kiedy nie odpowiadałam, wtedy na dobre się wkurwił, a co mnie to obchodziło.
- Zaczynasz mnie denerwować.- poczułam dreszcze pod wpływem jego zdenerwowanego głosu i od tego jak się podniósł i złapał mnie mocno za ramiona. No myślałam, że zaraz go jebnę. Co on sobie do jasnej cholery wyobrażał?? 
- Nie ważne!!! Odczep się ode mnie. Rozumiesz?? Ile razy mam Ci mówić?? Nie mówię po angielsku??- byłam tak wkurzona, ale widząc po minie Badboy'a chyba on był zdecydowanie bardziej wkurwiony. Co za dupek!!
- Nie.. Dla mnie ważne!!! I nie... nie odczepię się od Ciebie dopóki mi nie dokończysz. Czy wyraziłem się jasno??- no i co ja mam teraz zrobić. Przecież ten pajac nie da mi spokoju jak mu nie powiem co miałam na myśli. No normalnie myślałam, że cała złość wyparuje mi uszami. 
- Masz się odczepić!!! Ja nie chcę z Tobą gadać!!! I nie... nie dokończę Ci, bo nie ma czego, a poza tym mi nie rozkazuj, bo nie masz do tego prawa. Czy zrozumiałeś to Ty nadęty frajerze. Wiesz co?? Jesteś skończonym idiotą.- o cholera. Nie przemyślałam do końca moich słów skierowanych do niego. Widziałam furię w jego oczach. Upsss... chyba przesadziłam, ale co mnie to obchodzi. Niech wie, że nie pójdzie ze mną mu tak łatwo. 
- No moje kochanie. Chyba nie przemyślałaś swoich słów skierowanych do mnie.- warknął na mnie, a ja przestraszyłam się nie na żarty. On na prawdę się zmienił. Co ja zrobiłam?? To wszystko przeze mnie!! Przecież nigdy nie był taki, a przynajmniej wobec mnie, a teraz go nie poznaję. Aż łzy stanęły mi w oczach, na myśl, że nigdy nie powróci mój dobry i miły Zaynni. Bo zamiast niego wszedł wredny do szpiku kości Zayn. Jak to mówią Badboy z Bradford. Ale nie dam za wygraną. Bo co on może mi takiego zrobić?? No właśnie co takiego??Tego nie wiem, ale zaraz się przekonam. Chodź do końca nie wiem czy tego pragnę.
- Jak najbardziej tak, bo...- nie dokończyłam, bo przycisnął mnie do najbliższej ściany i wpił się w moje usta z taką zachłannością i żarem, że aż sama sobie się dziwiłam, że tak można, a zwłaszcza, że będzie mnie się to podobać. Tak mi tego brakowało. Ale nie mogłam tak łatwo się temu poddać więc go odepchnełam. 
- Nigdy więcej mnie nie całuj słyszysz cholerny złamasie!!- o nie chyba pojechałam po całości. Wkurwił się jeszcze bardziej. A myślałam, że to niemożliwe, a jednak się myliłam i to grubo. Przycisnął mnie do siebie i zamknął mnie w żelaznym uścisku, tak żebym nie mogła się ruszyć i kontynuował to, co wcześniej zaczął. Chciałam się wyrwać, ale jak wcześniej wspomniałam nie miałam szans. Bo nawet jak próbowałam to zacieślał jeszcze bardziej uścisk. Czułam, że normalnie brakuje mi tchu. Chciałam go kopnąć, ale chyba najwyraźniej domyślił się co chciałam zrobić, ponieważ uniemożliwił mi to unosząc mnie i łapiąc za moje uda, dalej przyciskając do ściany. Całował mnie tak długo aż w końcu odwzajemniłam jego pocałunek. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder, a ręce zarzuciłam na jego szyję. Zatraciłam się w jego ustach, gdzie później skierowały się na moją szyję, ramiona aż w końcu znowu powróciły do moich ust, w jego dotyku, który jeździł mi po plecach, udach, gdzie się tylko dało, zapachu perfum, który tak bardzo kochałam. Wyczuwałam w nim nutkę wanilii z wiśnią. Mdlałam na ten zapach. Wtedy moje zmysły się wyostrzyły i nie mogłam się dłużej sprzeciwiać jego ruchom.  Po chwili oderwaliśmy się od siebie, bo musiałam złapać trochę powietrza. Wpatrywał się w moje oczy i spytał:
- Kochanie. Prosze dokończ to zdanie, bo nie moge wytrzymać. Zabija mnie ta nie pewność. Proszę Cię, powiedz mi.- widziałam w jego oczach smutek. Więc musiałam mu powiedzieć całą prawdę. 
- Miłość nie przysłoniła mi świata, bo  ta miłość do innego chłopaka nie istnieje. Ale inna miłość tak.- i wtedy juz nie mogłam powstrzymywać swoich łez, które trochę mi ulżyły, w tym, że w końcu poznał prawdę, że tak na prawdę dalej go kocham i będę kochać do końca moich dni, ale wiedziałam, że bycie razem nie jest możliwe.
- Może tak jaśniej skarbie, bo nie rozumiem.
- Ja nie mam chlopaka Zayn!! Słyszysz??!! Nie mam... Wtedy co do mnie zadzwoniłeś i powiedziałam Ci przez telefon te okropne rzeczy to było wszystko bujdą. A miłość, która mi przysłoniła cały świat, to miłość do pewnego chłopaka, który mi zawrócił w głowie, ale wyjechał i musiałam o nim zapomnieć. To moja miłość do Ciebie Zaynnie przysłoniła mi wszystko. Przez to nie widzę nic poza Tobą, ale to już się skończyło. Proszę zapomnijmy o tym i nie wracajmy do tego. Ja nie chcę cierpieć z tego powodu, że nie mogę Cię mieć, ponieważ nie będziemy mogli kontynuować naszego związku na odległość. Dlatego Cię proszę nigdy już do mnie nie dzwoń, nie pisz, nie przyjeżdżaj. Tak będzie lepiej dla nas obojga. Może w końcu znajdziemy inną miłość i zdamy sobie sprawę z tego, że tak na prawdę nic do siebie nie czuliśmy?? Proszę  odejdź z mojego życia, a ja odejdę z Twojego i nie rańmy siebie nawzajem.- pocałowałam go ostatni raz i odeszłam nie odwracając się już do niego, bo nie wiem czy bym dała radę widzieć jego wyraz twarzy, jego smutek. Może wtedy nie miałabym wyboru i rzuciłabym się na niego i błagałabym żeby ze mną został, żeby ze mną był i nigdy mnie nie opuszczał. Ale wiedziałam, że to niemożliwe. I teraz miałam pewność, że już nigdy go nie ujrzę. Ale przynajmniej będę mogła spać w miarę spokojnie, wiedząc, że już nie twierdzi, że jestem tą złą, która wyrządziła mu tyle krzywdy. Ale dalej go kocham i to nigdy się nie zmieni i jestem głupia łudząc się, że kiedyś znajdę inną miłość. Mam nadzieję, że jednak nasze spotkanie i i kilkugodzinny związek ( co za ironia, długo sie nacieszyłam chłopakiem co nie??), coś w stylu pięknego snu, który zostanie tylko w naszej głowie i już nigdy nie powróci i ułożymy w miarę nasze życie. Życie, w którym nie będziemy w nim uczestniczyć. 
Wróciłam do sali, gdzie byli moi rodzice, przyjaciele i trenerka. Trochę jeszcze pogadaliśmy, bo zaraz mieli ogłosić wyniki konkursu.
- Zapraszamy do nas wszystkie uczestniczki do nas. Mamy juz wyniki, więc możemy ogłosić werdykt naszych jury.- strasznie trzęsły mi się ręce i nie mogłam ustać o własnych siłach.
- Więc 3 miejsce zajęła Alex Bradly z Londynu, 2 miejsce zajęła Victoria Smith z Docaster i 1 miejsce, uwaga, uwaga- no to już przegrałam, bo ta Victoria bardzo dobrze tańczyła.- Pamela Bird z Bradford. Wielkie brawa dla tej młodej i utalentowanej dziewczyny. Na własnych oczach zobaczyliśmy, że jednak jej trenerka nas nie okłamała, że ma ona wielki talent. Widać, że ta dziewczyna czuje to co słyszy i przelewa to na swojego ruchy. Wielkie brawa i jeszcze raz gratuluje nowej zwycieżczyni.- nie mogłam w to uwierzyć. WYGRAŁAM!!! Hahahah... Boże jak ja jestem szczęśliwa. Nie to nie dzieję się na prawdę. Ja??!! Jezusiu jak ja się cieszę. Wszyscy z mojej szkoły, którzy przyszli mi kibicować zebrali się wszyscy razem i zaczęli mi gratulować i mówili, że byłam niesamowita i, że zasłużyłam na tą wygraną. I tak oto tym akcentem wróciłam do domu, bo byłam strasznie zmęczona. Całe szczęście, że mam jeden dzień wolnego od szkoły. Będę mogła się wyspać. Jadąc do domu zasnęłam, ponieważ oczy same mi zjeżdżały na dół, więc nie mogłam już dłużej się opierać. Później czułam tylko, że ktoś mnie usnosi i kładzie na łóźku, ale nic nie mówiąc spałam dalej.
*Oczami Zayn'a*
Nie chciało mi się iść na ten głupi konkurs. No i po jaką cholerę muszę oglądać całą bandę tańczących debili?? Na serio nie mam co robić. No, ale nic na to nie poradzę. Już siedziałem na miejscu dla widowni, kiedy usłyszałem głos prowadzącego całego tego gówna:
- Panie i panowie. Teraz przed wami wystąpi nowa kandydatka. Ma na imię Pamela Bird, ma 14 lat. Chodzi do szkoły w Bradford. Jest bardzo utalentowaną osobą. Tak twierdzi jej trenerka. Więc proszę o wielkie brawa dla tej dziewczyny i zobaczymy na co stać tą młodą dziewczynę. 
Nie mogłem uwierzyć, że to właśnie o niej mówił, ale czy to byłby tylko zbieg okoliczności?? Nie sądzę. I po chwili kurtyna się podniosła i ujrzałem ją. Tą samą Pamelę, w której się zakochałem. Nie możesz o niej myśleć kretynie!!! Zapomniała o Tobie w tak szybkim tępie i do tego jeszcze sobie kogoś znalazła na Twoje miejsce. Nie warto zadręczać się taką nic nie wartą dziewczyną. A jednak nic na to nie poradzę, że zakochałem się jak głupi i nic nie widziałem poza nią. I chodź obiecałem sobie, że stanę się obojętny i będę krzywdził każdą dziewczynę, to nie wiem czy będę wstanie to zrobić. Przecież nic one nie zawiniły. I dlaczego mają cierpieć z winy tej oto dziewczyny, która tańczy przed moimi oczami. i teraz dopiero zorientowałem się jak strasznie seksownie tańczy, ale tak żeby pobudzić zmysły i właśnie w tym sęk, że nie wulgarnie. Wszystko w tym tańcu miało swoje granice, których nie chciała przekroczyć. Nie mogłem oderwać od niej wzroku i w tym momencie mnie zauważyła. Patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, w których się zatraciłem. Widziałem w nich smutek i ból. Ale dlaczego?? To ja powinienem to czuć, a nie ona. To przez nią teraz cierpie każdego dnia i każdej nocy. To ja ciągle słyszę jej głos, który wypowiada słowa ostre jak nóż, który przecina moje serce na miliony kawałków. To tylko jej zasługa. Usłyszałem aplausy, gwizdy, a ona tylko się ukłoniła i zniknęła za opuszczoną kurtyną. Nie mogłem tego wytrzymać. Musiałem się przewietrzyć, ale najpierw musiałem iść do toalety. Kiedy już tam dotarłem musiałem przemyć twarz zimną wodą na otrzeźwienie. Co ta dziewczyna ze mną zrobiła?? Dłużej nie czekając wyszedłem z łazienki i skierowałem się w strone wyjścia, kiedy uderzyłem w coś, a raczej w kogoś. Ta osoba okazała się być słabą przeciwniczką i z impentem opadłem na nią. Tylko słyszałem jak uderza głową o podłogę i zapiszczała z bólu, ale nie zbyt długo. Spojrzałem na nią i chciałem się zapytać czy nic się tej osobie nie stało kiedy moim oczom ukazał się nikt inny jak Pamela. 
- No złotko nie umiesz chodzić?? Ta miłość do innego już całkiem przysłoniła Ci świat??- odparłem nieźle wkurwiony, ale nie tym, że na mnie wpadła, bo to też moja wina, ale tym, że ktoś może całować te jej piękne, pełne wargi. Dotykać jej delikatnej skóry, włosów. Patrzeć w jej diamentowe oczy. No normalnie szlag mnie trafiał, kiedy o tym pomyślałem. 
- To Ty uważaj na to jak łazisz kretynie!! I nie... miłość mi nie przysłoniła świata, bo ta miłość nie ist....
- Dokończ do jasnej cholery!!!- czekałem aż mi odpowie, ale sie ;przeliczyłem więc dodałem:
- Zaczynasz mnie denerwować.- zszedłem z niej i złapałem za jej ramiona i ją podniosłem.
- Nie ważne!!! Odczep się ode mnie. Rozumiesz?? Ile razy mam Ci mówić?? Nie mówię po angielsku??- widziałam, że się zdenerwowała, ale ja jeszcze bardziej.
- Nie.. Dla mnie ważne!!! I nie... nie odczepię się od Ciebie dopóki mi nie dokończysz. Czy wyraziłem się jasno??- no normalnie buzowało we mnie jak jasna cholera. Czy ona mnie okłamała z tym, że o mnie zapomniała, bo zakochała się w kimś innym?? Musiałem się tego dowiedzieć. 
- Masz się odczepić!!! Ja nie chcę z Tobą gadać!!! I nie... nie dokończę Ci, bo nie ma czego, a poza tym mi nie rozkazuj, bo nie masz do tego prawa. Czy zrozumiałeś to Ty nadęty frajerze. Jesteś skończonym idiotą.- No dosłownie nie mogłem uwierzyć. Jak ja nienawidzę jak ktoś mnie wyzywa od frajerów i idiotów. 
- No moje kochanie. Chyba nie przemyślałaś swoich słów skierowanych do mnie.- warknąłem na nią i widziałem w jej oczach strach. Na pewno zauważyła, że się zmieniłem, bo wcześniej nigdy bym na nią nie wrzeszczał ani nic w tym stylu. No ale to tylko jej zasługa i nikogo więcej. 
- Jak najbardziej tak, bo...- nie dokonczyła, bo przycisnąłem ją do najbliższej ściany i wpiłem się w jej usta z taką zachłannością, że aż sam sobie się dziwiłem. Tak mi tego brakowało. Ale nie wiedzieć czemu odepchnęła mnie. 
- Nigdy więcej mnie nie całuj słyszysz cholerny złamasie!!- o nie tego było za wiele. Nie będzie się tak do mnie zwracać. Przycisnąłem ją do siebie i zamknąłem ją w żelaznym uścisku tak żeby nie mogła się ruszyć i kontynuowałem to co wcześniej zacząłem. Czułem, że chciała się oderwać ode mnie, odepchnąć, a nawet kopnąć. Ale czułem, że będzie chciała to zrobić. Więc jej to uniemożliwiłem unosząc ją i łapiąc za uda, dalej przyciskając ją do ściany. Całowałem ją tak długo aż w końcu odwzajemniła mój pocałunek. Oplotła swoje nogi wokół moich bioder, a ręce zarzuciła na moją szyję. Zatraciłem się w jej ustach, w jej dotyku, zapachu perfum. To co zemna robiła, było nie dopomyślenia.  I to z jaką zachłannością zaczęła oddawać mój pocałunek. Nic z tego nie rozumiałem. Niby nic do mnie nie czuła, a po tym pocałunku inaczej to zinterpretowałem. Po chwili oderwaliśmy sie od siebie, bo musiałem złapać trochę powietrza. Ale musiałem się dowiedzieć czy na prawdę mnie już nie kocha, bo po tym pocałunku zaczynałem myśleć, że mnie po prostu oklamała.
- Kochanie. Proszę dokończ to zdanie, bo nie mogę wytrzymać. Zabija mnie ta nie pewność. Proszę Cię, powiedz mi.- widziałem w jej oczach łzy.
- Miłość nie przysłoniła mi świata, bo  ta miłość do innego chłopaka nie istnieje. Ale inna miłość tak.- i wtedy jej łzy widziałem na jej poliiczkach, które płynęły strumieniami, a ja nie rozumiałem o co chodzi. Ta miłość nie przysłoniła jej świata, ale przysłonila.
- Może tak jaśniej skarbie, bo nie rozumiem.
- Ja nie mam chłopaka Zayn!! Słyszysz??!! Nie mam... Wtedy co do mnie zadzwoniłeś i powiedziałam Ci przez telefon te okropne rzeczy to było wszystko bujdą. A miłość, która mi przysłoniła cały świat, to miłość do pewnego chłopaka, który mi zawrócił w głowie, ale wyjechał i musiałam o nim zapomnieć. To moja miłość do Ciebie Zaynnie przysłoniła mi wszystko. Przez to nie widzę nic poza Tobą, ale to już się skończyło. Proszę zapomnijmy o tym i nie wracajmy do tego. Ja nie chcę cierpieć z tego powodu. Dlatego Cię proszę nigdy już do mnie nie dzwoń, nie pisz, nie przyjeżdżaj. Tak będzie lepiej dla nas obojga. Może w końcu znajdziemy inną miłość i zdamy sobie sprawę z tego, że tak na prawdę nic do siebie nie czuliśmy?? Proszę  odejdź z mojego życia, a ja odejdę z Twojego i nie rańmy siebie nawzajem.- pocałowała mnie ostatni raz i odeszła, a ja jej nie zatrzymałem. Straciłem ją na zawsze. Musiałem stąd wyjść. jak najszybciej inaczej wybuchnę jak bomba. Tyle we mnie negatywnych emocji się nazbierało, że już nie kontroluję swoich działań, ruchów. muszę się przewietrzyć i przemyśleć to wszystko. Ale teraz już wiem na pewno, że będę musiał o niej zapomnieć, bo zniszczę siebie i nie będę mógł normalnie funkcjonować i odbiję się to na niewinnych osobach tj. na moich bliskich, a do tego nie mogę dopuścić. Nie mogę. Rozdział z Pamelą jest zakończony. Już nigdy do niego nie wrócę, bo wiem, że już od tej chwili nigdy jej nie zobaczę. Pozostanie tylko w mojej wyobraźni jak sen. Jak zwyczajny sen.

***********************************************************************************************************
No to rozdział 10 napisany. Mam nadzieję, że wam sie spodoba. Do następnego :* 

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 9

*Tydzień później*
*Oczami Pameli*
No to dzisiaj jest środa. Dzisiaj wielki dzień. Dzisiaj dam z siebie wszystko. Tak dzisiaj jest dzień konkursu tanecznego. Tylko mam pewne obawy, tak jakby miało się coś stać. Ale to pewnie normalne. To na pewno trema, więc zbytnio się tym nie przejmuję. Całe szczęście jestem zwolniona z dzisiejszych zajęć. Boże jak dobrze. Wstałam z mojego cieplutkiego łóżka i poczłapałam zobaczyć, która godzina. Było trochę po 10, a konkurs zaczyna się o 18. No to jeszcze mam sporo czasu. Więc mój kierunek to łazienka. Wzięłam tym razem kąpiel. Później umyłam zęby, wyprostowałam włosy i związałam go wysokiego kitka, a makijaż był w pełni naturalny. Wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się do mojej garderoby. Wyciągnęłam z niej krótkie jeansowe spodenki, które na dole były lekko poszarpane, bluzkę w kolorze brzoskwiniowym z napisem "It's my life". Do tego jeszcze naszyjnik z sową, torebkę i buty. Gotowa zeszłam na dół i jak przypuszczałam była kartka od moich rodziców: 
" Kochanie dzisiaj wrócimy z mamą późno i wątpię, że zdążymy przyjść na Twój występ. Ale pamiętaj złotko, że trzymamy za Ciebie kciuki. Powodzenia kochanie xxx".
Było mi smutno i to bardzo. Poczułam łzy w oczach, które później kroczyły własną ścieżką po moim poliku. Odechciało mi się jeść z tego wszystkiego i tylko wzięłam ze sobą wodę truskawkową i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Szłam w stronę szkoły, bo miałam jeszcze przećwiczyć z Nicole układ. I wtedy usłyszałam:
- O proszę kogo my tu mamy. Moja Pamela. Chodź wskakuj podwiozę Cię do szkoły.- odparł Bruno z uśmiechem, którego tak nie cierpiałam.
- Nie dzięki przejdę się.- powiedziałam to i się dopiero teraz skapnęłam, że dalej mi łzy leciały. Szybko je otarłam.
- Czemu płaczesz?? Pamela proszę powiedz mi. Skrzywdził Cię ktoś??- nie no teraz to się zdziwiłam. On chciał mi pomóc?? On się o mnie martwi. Zdezorientowana spojrzałam w jego kierunku. Widziałam w jego oczach coś na znak złości i... nie umiem tego opisać smutku?? Ja pierdole nie wierze.
- Nie nic się nie stało. Na prawdę. Po prostu moi rodzice nie przyjdą na mój występ. Ale to nic już jest wszystko dobrze.- mimo wszystko uśmiechnęłam się do niego.
- No oki. Przyjmuję takie usprawiedliwienie. No a teraz wskakuj i nie daj się prosić. Obiecuję... Nic Ci nie zrobię.- uśmiechnął się promiennie. Kurwa on tak na prawdę czy on coś kombinuje?? Może widocznie źle go oceniłam?? Sama już nie wiem, co mam myśleć.
- No dobra. Ale żadnych sztuczek. Masz mnie zawieźć prosto do szkoły.- odparłam z uśmiechem.
- Tak jest panie kapitanie. Kierunek buda, której tak nie znoszę.- parsknęłam śmiechem, a on to odwzajemnił.
Była bardzo krępująca cisza, więc postanowiłam się odezwać:
- Ile Ty masz właściwie lat?? Bo patrząc po Tobie na pewno nie 14 jak ja.- zaczął się śmiać i muszę przyznać, że uśmiech ma na prawdę piękny. Można się w nim zakochać, ale nie ja, bo moje serce jest zarezerwowane dla kogoś innego. 
- Tak masz rację nie mam 14 lat. Troszkę więcej 17. A ogólnie skąd jesteś?? 
- Ja jestem z Manchesteru, ale przeprowadziłam się do Bradford. Przez pewien czas mieszkałam w Hiszpanii, a dokładniej w Barcelonie. Więc mam korzenie hiszpańskie, polskie i angielskie.
- WOW!!! Dlatego jesteś taka piękna. A Ty mnie się dziwisz, że za Tobą latam jak wściekły pies.- zaczęliśmy się śmiać, a po chwili zauważyłam, że Bruno się nie śmieje tylko patrzy na mnie bardzo poważnie, więc przestałam się śmiać. O co chodzi?? Czyżby jest bipolarny?? Ale zaraz usłyszałam jak się zaczyna rechotać.
- Żebyś widziała swoją minę. Hhahahahah kurwa nie mogę.- walnęłam go w ramię i po chwili przyłączyłam się do niego. Nawet dobrze było mi w jego towarzystwie. Okazał się całkiem miłym i fajnym chłopakiem.
- No to jesteśmy na miejscu piękna. I widzimy się na konkursie.- szłam do szkoły i usłyszałam, że też będzie.
- Tak, a to z jakiej paki??
- A z takiej, że jestem przedstawicielem i idzie jeszcze 7 osób. Taka reprezentacyjna grupka ludzi, która będzie Ci kibicować. Uwierz ja będę najbardziej.- uśmiechnął się, a ja tylko pokręciłam głową i też się uśmiechnęłam. 
*Oczami Bruna*
Mój kolega nie mógł wyprawić żadnej imprezy i co ja mam teraz zrobić?? Muszę mieć Pamelę, ale jak to zrobić?? Spojrzałem w bok i ujrzałem ją. 
- O prosze kogo my tu mamy. Moja Pamela. Chodź wskakuj podwiozę Cię do szkoły.- może będę miał trochę szczęścia.
-  Nie dzięki przejdę się.- no tak kurwa mogłem się tego domyślić, że nie będzie chciała wsiąść. I zobaczyłem łzy na jej polikach. I zaraz zaczyna je ocierać. O co chodzi??
- Czemu płaczesz?? Pamela proszę powiedz mi. Skrzywdził Cię ktoś??- no myślałem, że nie wytrzymam. Pierwszy raz się o jakąś dziewczynę martwię. Zawsze miałem to w dupie, a teraz. Kurwa Bruno opanuj dupę. Ale na myśl, że ktoś mógł  ją skrzywdzić, krew się normalnie we mnie buzowała. Co za ironia prawda?? Sam ją chciałem skrzywdzić. Bruno jesteś wprost zajebisty. 
- Nie nic się nie stało. Na prawdę. Po prostu moi rodzice nie przyjdą na mój występ. Ale to nic już jest wszystko dobrze.- i widziałem u niej uśmiech. Była taka piekna, a ten uśmiech dodawał jeszcze większego uroku. 
- No oki. Przyjmuję takie usprawiedliwienie. No a teraz wskakuj i nie daj się prosić. Obiecuję... Nic Ci nie zrobię.- i akurat była to prawda. Nic nie chciałem jej zrobić. 
- No dobra. Ale żadnych sztuczek. Masz mnie zawieźć prosto do szkoły.-  myślałem, że się przesłyszałem. Czy ona właśnie się zgodziła?? Nie wierzę i jeszcze się do mnie ponownie uśmiechnęła i to był prawdziwy uśmiech i inny od tych, którymi obdarywowała mnie każdego dnia w szkole.
- Tak jest panie kapitanie. Kierunek buda, której tak nie znoszę.- i wtedy roześmiała się na całego. Ten śmiech mógłbym słyszeć cały czas. 
Podczas jazdy nic nie mówiliśmy. Mnie to nie przeszkadzało. Liczyło się tylko to, że była tutaj koło mnie. Czyżbym się zakochał?? Kurwa Bruno o czym ty pierdolisz?? Ty i miłość, ale chyba właśnie tak jest. Ta mała zawróciła mi w głowie. I tym razem nie spocznę, do tego momentu, aż się we mnie zakocha i będzie tylko moja. Ale w tym dobrym sensie. I oczywiście nie chcę jej skrzywdzić. Będę grać jak najbardziej fair. Z rozmyslań wyrwał mnie jej głos:
- Ile Ty masz właściwie lat?? Bo patrząc po Tobie na pewno nie 14 jak ja.- i wtedy zacząłem się śmiać, ja i 14 lat. Ale jest spostrzegawcza, że tyle jednak nie mam. Ale ona wygląda na trochę więcej. Może jednak nie z wyglądu, ale z charakteru. Ooo tak. Mała i pyskata piękność.
- Tak masz rację nie mam 14 lat. Troszkę więcej 17. A ogólnie skąd jesteś?? 
- Ja jestem z Manchesteru, ale przeprowadziłam się do Bradford. Przez pewien czas mieszkałam w Hiszpanii, a dokładniej w Barcelonie. Więc mam korzenie hiszpańskie, polskie i angielskie.- o proszę to tak jak ja. Tylko nie mam polskich korzeni, ale za to włoskie.
- WOW!!! Dlatego jesteś taka piękna. A Ty mnie się dziwisz, że za Tobą latam jak wściekły pies.- no to już wiem wszystko. Polski są piękne, Angielki bynajmniej te, które znam są strasznie pyskate. No i na koniec Hiszpanki. Te to mają temperament. I taka mieszanka mi się bardzo podoba. I już wiem skąd ma taki tyłek. Jak jej wtedy macnąłem. Uffff... było gorąco, bo jest przynajmniej za co złapać. Więc kształty ma zajebiste.  I wtedy zaczęła się śmiać, a ja na nią się spojrzałem z pełną powagą. Chciałem zobaczyć jak na to zareaguje. Nie myliłem się. Kiedy na mnie spojrzała od razu spoważniała. I to wtedy ja zacząłem się śmiać jak oszalały.
- Żebyś widziała swoją minę. Hhahahahah kurwa nie mogę.- no nie mogłem się opanować. Pierwszy raz widziałem ją taką. No i jak myślałem zajebała mi w ramię. I później zaczęła się ze mną śmiać. Bardzo dobrze było mi w jej towarzystwie. Całkiem inna jest niż w szkole. I taka wersja Pameli mnie się podoba.
- No to jesteśmy na miejscu piękna. I widzimy się na konkursie.- wyszła z samochodu i szła przed siebie i wtedy jej to powiedziałem. Odwróciła się w moją stronę i powiedziała:
- Tak, a to z jakiej paki??
- A z takiej, że jestem przedstawicielem i idzie jeszcze 7 osób. Taka reprezentacyjna grupka ludzi, która będzie Ci kibicować. Uwierz ja będę najbardziej.- powiedziałem to i się uśmiechnąłem i puściłem jej oczko, a ta tylko pokręciła głową z uśmiechem. Oooo tak!!! Bruno wpadłeś w sidła namiętności i miłości tej oto dziewczyny. No to pięknie.
*Kilka godzin później- konkurs* (strój do tańca)
- Nawet nie wiecie jak się denerwuję- powiedziałam to Nicole i El oraz Adri.
- Będzie wszystko dobrze. Wdech i wydech. Jesteś niesamowita i na pewno będziesz na wysokim miejscu. Nie martw się, że nie wygrasz i tak będę z Ciebie dumna. Masz w sobie to coś i wierze w Ciebie, bo widzę jak tańczysz. Twoje ruchy wchodzą w jedno, wtapiają się w Twoje ciało i tańczysz całą sobą. Nikt inny tak nie potrafi jak Ty. Czujesz i muzykę i taniec. Jesteście wtedy jednością. Więc się uspokój. Masz opanowany układ do perfekcji. Nie jesteś jak ta Kim. O tą zdecydowanie bym się martwiła i wiedziałabym, żeby nawet nie zakwalifikowałaby się na ostatnim miejscu.- te słowa Nicole mnie trochę uspokoiły i dały mi wiary w siebie. Tak Pamela dasz z siebie wszystko. Kochasz to, Kochasz muzykę i taniec. Dasz radę jak nikt inny. 
- za 5 minut wchodzisz Pamela. Pamiętaj umiesz to i dasz radę. Trzymamy wszyscy za Ciebie kciuki.
- Ja oczywiście też będę trzymał. Na pewno Ci się to uda i pokonasz konkurencję. Wiem to mała.- powiedział to Brunito. Nawet nie wiem kiedy wszedł do tego pomieszczenia tak jestem zdenerwowana, ale już nie tak bardzo jak wcześniej.
Boże te 5 minut ciągnie się nieskończenie wiele. Normalnie wieczność. 
- Panie i panowie. Teraz przed wami wystąpi nowa kandydatka. Ma na imię Pamela Bird, ma 14 lat. Chodzi do szkoły w Bradford. Jest bardzo utalentowaną osobą. Tak twierdzi jej trenerka. Więc proszę o wielkie brawa dla tej dziewczyny i zobaczymy na co stać tą młodą dziewczynę. 
Usłyszałam swoje imię i normalnie myslałam, że zaraz upadnę:
- Spokojnie dasz radę. Wejdź tam i roznieś wszystkich swoim talentem. Idź kochanie.- Powiedziała do mnie El. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam. 
Boże ile ludzi??!! I nie wiem czemu, ale czułam na sobie badawczy wzrok. Wiem, powiecie, że teraz to wszyscy się na mnie gapią, ale to nie to. Nie umiem tego wytłumaczyć. Może tylko mnie się tak wydaję.
Rozbrzmiała moja piosenka, do której miałam tańczyć. I zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Od razu poczułam się pewniej. Wczułam się w tą melodię i w kroki jak nigdy dotąd. Czułam się taka wolna. Dosłownie jakbym fruwała. Jakbym przeniosła się do innego miejsca. Tak jakbym była tylko ja i nikt więcej. Ale nadal czułam kogoś baczny wzrok. I wtedy ujrzałam dwa czarne węgielki i dobrze, że już skończyłam tańczyć, bo bym zapomniała całego układu i bym przestała tańczyć. Siedział tam nikt inny jak Zayn. Mój Zayn. A raczej był mój. Sama go spławiłam i czuję się z tym bardzo źle. Ale nie miałam innego wyjścia. Słyszłam tylko oklaski, aplausy. Krzyki typu brawo, byłaś genialna itp. i gwizdanie. Zeszłam ze sceny i zaraz wpadłam w ramiona Nicole.
- Byłaś niesamowita skarbie.
- Dziękuję.
- Boże, ale my jesteśmy z Ciebie dumni, że mamy tak uzdolnioną córeczkę.- odwróciłam się i zobaczyłam moich rodziców i Dan. Nie pokładałam się ze szczęścia. Jednak przyszli. Rzuciłam się w ramiona mojego taty i mocno go przytuliłam.
- Jednak przyszliście. Tak się cieszę, że jednak byliście tutaj ze mną.- no i oczywiście się popłakałam. 
- Jak mogliśmy nie przyjść. Specjalnie napisaliśmy tą karteczkę żeby zrobić Ci niespodziankę.
- No i zrobiliście.- uśmiechnęłam się przez płacz.- A teraz wybaczcie, ale pójdę do toalety.
Szukając łazienki wpadłam na kogoś i ten ktoś na mnie. No oczywiście ja byłam tą słabszą i to ja poleciałam na podłogę, a ta osoba na mnie. I walnęłam głową o posadzkę, ale później już nie czułam bólu, kiedy zobaczyłam kto na mnie poleciał.....
**********************************************************************************************************************************
No hej :** No to kolejny rozdział napisany.... To ogólnie jest moje pierwsze opowiadanie, więc jeżeli macie jakieś uwagi do niego to z chęcią je przeczytam i się ustosunkowuję. Komentarze mile widziane, ponieważ to one motywują do pisania. *-*