środa, 12 listopada 2014

Rozdział 9

*Tydzień później*
*Oczami Pameli*
No to dzisiaj jest środa. Dzisiaj wielki dzień. Dzisiaj dam z siebie wszystko. Tak dzisiaj jest dzień konkursu tanecznego. Tylko mam pewne obawy, tak jakby miało się coś stać. Ale to pewnie normalne. To na pewno trema, więc zbytnio się tym nie przejmuję. Całe szczęście jestem zwolniona z dzisiejszych zajęć. Boże jak dobrze. Wstałam z mojego cieplutkiego łóżka i poczłapałam zobaczyć, która godzina. Było trochę po 10, a konkurs zaczyna się o 18. No to jeszcze mam sporo czasu. Więc mój kierunek to łazienka. Wzięłam tym razem kąpiel. Później umyłam zęby, wyprostowałam włosy i związałam go wysokiego kitka, a makijaż był w pełni naturalny. Wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się do mojej garderoby. Wyciągnęłam z niej krótkie jeansowe spodenki, które na dole były lekko poszarpane, bluzkę w kolorze brzoskwiniowym z napisem "It's my life". Do tego jeszcze naszyjnik z sową, torebkę i buty. Gotowa zeszłam na dół i jak przypuszczałam była kartka od moich rodziców: 
" Kochanie dzisiaj wrócimy z mamą późno i wątpię, że zdążymy przyjść na Twój występ. Ale pamiętaj złotko, że trzymamy za Ciebie kciuki. Powodzenia kochanie xxx".
Było mi smutno i to bardzo. Poczułam łzy w oczach, które później kroczyły własną ścieżką po moim poliku. Odechciało mi się jeść z tego wszystkiego i tylko wzięłam ze sobą wodę truskawkową i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Szłam w stronę szkoły, bo miałam jeszcze przećwiczyć z Nicole układ. I wtedy usłyszałam:
- O proszę kogo my tu mamy. Moja Pamela. Chodź wskakuj podwiozę Cię do szkoły.- odparł Bruno z uśmiechem, którego tak nie cierpiałam.
- Nie dzięki przejdę się.- powiedziałam to i się dopiero teraz skapnęłam, że dalej mi łzy leciały. Szybko je otarłam.
- Czemu płaczesz?? Pamela proszę powiedz mi. Skrzywdził Cię ktoś??- nie no teraz to się zdziwiłam. On chciał mi pomóc?? On się o mnie martwi. Zdezorientowana spojrzałam w jego kierunku. Widziałam w jego oczach coś na znak złości i... nie umiem tego opisać smutku?? Ja pierdole nie wierze.
- Nie nic się nie stało. Na prawdę. Po prostu moi rodzice nie przyjdą na mój występ. Ale to nic już jest wszystko dobrze.- mimo wszystko uśmiechnęłam się do niego.
- No oki. Przyjmuję takie usprawiedliwienie. No a teraz wskakuj i nie daj się prosić. Obiecuję... Nic Ci nie zrobię.- uśmiechnął się promiennie. Kurwa on tak na prawdę czy on coś kombinuje?? Może widocznie źle go oceniłam?? Sama już nie wiem, co mam myśleć.
- No dobra. Ale żadnych sztuczek. Masz mnie zawieźć prosto do szkoły.- odparłam z uśmiechem.
- Tak jest panie kapitanie. Kierunek buda, której tak nie znoszę.- parsknęłam śmiechem, a on to odwzajemnił.
Była bardzo krępująca cisza, więc postanowiłam się odezwać:
- Ile Ty masz właściwie lat?? Bo patrząc po Tobie na pewno nie 14 jak ja.- zaczął się śmiać i muszę przyznać, że uśmiech ma na prawdę piękny. Można się w nim zakochać, ale nie ja, bo moje serce jest zarezerwowane dla kogoś innego. 
- Tak masz rację nie mam 14 lat. Troszkę więcej 17. A ogólnie skąd jesteś?? 
- Ja jestem z Manchesteru, ale przeprowadziłam się do Bradford. Przez pewien czas mieszkałam w Hiszpanii, a dokładniej w Barcelonie. Więc mam korzenie hiszpańskie, polskie i angielskie.
- WOW!!! Dlatego jesteś taka piękna. A Ty mnie się dziwisz, że za Tobą latam jak wściekły pies.- zaczęliśmy się śmiać, a po chwili zauważyłam, że Bruno się nie śmieje tylko patrzy na mnie bardzo poważnie, więc przestałam się śmiać. O co chodzi?? Czyżby jest bipolarny?? Ale zaraz usłyszałam jak się zaczyna rechotać.
- Żebyś widziała swoją minę. Hhahahahah kurwa nie mogę.- walnęłam go w ramię i po chwili przyłączyłam się do niego. Nawet dobrze było mi w jego towarzystwie. Okazał się całkiem miłym i fajnym chłopakiem.
- No to jesteśmy na miejscu piękna. I widzimy się na konkursie.- szłam do szkoły i usłyszałam, że też będzie.
- Tak, a to z jakiej paki??
- A z takiej, że jestem przedstawicielem i idzie jeszcze 7 osób. Taka reprezentacyjna grupka ludzi, która będzie Ci kibicować. Uwierz ja będę najbardziej.- uśmiechnął się, a ja tylko pokręciłam głową i też się uśmiechnęłam. 
*Oczami Bruna*
Mój kolega nie mógł wyprawić żadnej imprezy i co ja mam teraz zrobić?? Muszę mieć Pamelę, ale jak to zrobić?? Spojrzałem w bok i ujrzałem ją. 
- O prosze kogo my tu mamy. Moja Pamela. Chodź wskakuj podwiozę Cię do szkoły.- może będę miał trochę szczęścia.
-  Nie dzięki przejdę się.- no tak kurwa mogłem się tego domyślić, że nie będzie chciała wsiąść. I zobaczyłem łzy na jej polikach. I zaraz zaczyna je ocierać. O co chodzi??
- Czemu płaczesz?? Pamela proszę powiedz mi. Skrzywdził Cię ktoś??- no myślałem, że nie wytrzymam. Pierwszy raz się o jakąś dziewczynę martwię. Zawsze miałem to w dupie, a teraz. Kurwa Bruno opanuj dupę. Ale na myśl, że ktoś mógł  ją skrzywdzić, krew się normalnie we mnie buzowała. Co za ironia prawda?? Sam ją chciałem skrzywdzić. Bruno jesteś wprost zajebisty. 
- Nie nic się nie stało. Na prawdę. Po prostu moi rodzice nie przyjdą na mój występ. Ale to nic już jest wszystko dobrze.- i widziałem u niej uśmiech. Była taka piekna, a ten uśmiech dodawał jeszcze większego uroku. 
- No oki. Przyjmuję takie usprawiedliwienie. No a teraz wskakuj i nie daj się prosić. Obiecuję... Nic Ci nie zrobię.- i akurat była to prawda. Nic nie chciałem jej zrobić. 
- No dobra. Ale żadnych sztuczek. Masz mnie zawieźć prosto do szkoły.-  myślałem, że się przesłyszałem. Czy ona właśnie się zgodziła?? Nie wierzę i jeszcze się do mnie ponownie uśmiechnęła i to był prawdziwy uśmiech i inny od tych, którymi obdarywowała mnie każdego dnia w szkole.
- Tak jest panie kapitanie. Kierunek buda, której tak nie znoszę.- i wtedy roześmiała się na całego. Ten śmiech mógłbym słyszeć cały czas. 
Podczas jazdy nic nie mówiliśmy. Mnie to nie przeszkadzało. Liczyło się tylko to, że była tutaj koło mnie. Czyżbym się zakochał?? Kurwa Bruno o czym ty pierdolisz?? Ty i miłość, ale chyba właśnie tak jest. Ta mała zawróciła mi w głowie. I tym razem nie spocznę, do tego momentu, aż się we mnie zakocha i będzie tylko moja. Ale w tym dobrym sensie. I oczywiście nie chcę jej skrzywdzić. Będę grać jak najbardziej fair. Z rozmyslań wyrwał mnie jej głos:
- Ile Ty masz właściwie lat?? Bo patrząc po Tobie na pewno nie 14 jak ja.- i wtedy zacząłem się śmiać, ja i 14 lat. Ale jest spostrzegawcza, że tyle jednak nie mam. Ale ona wygląda na trochę więcej. Może jednak nie z wyglądu, ale z charakteru. Ooo tak. Mała i pyskata piękność.
- Tak masz rację nie mam 14 lat. Troszkę więcej 17. A ogólnie skąd jesteś?? 
- Ja jestem z Manchesteru, ale przeprowadziłam się do Bradford. Przez pewien czas mieszkałam w Hiszpanii, a dokładniej w Barcelonie. Więc mam korzenie hiszpańskie, polskie i angielskie.- o proszę to tak jak ja. Tylko nie mam polskich korzeni, ale za to włoskie.
- WOW!!! Dlatego jesteś taka piękna. A Ty mnie się dziwisz, że za Tobą latam jak wściekły pies.- no to już wiem wszystko. Polski są piękne, Angielki bynajmniej te, które znam są strasznie pyskate. No i na koniec Hiszpanki. Te to mają temperament. I taka mieszanka mi się bardzo podoba. I już wiem skąd ma taki tyłek. Jak jej wtedy macnąłem. Uffff... było gorąco, bo jest przynajmniej za co złapać. Więc kształty ma zajebiste.  I wtedy zaczęła się śmiać, a ja na nią się spojrzałem z pełną powagą. Chciałem zobaczyć jak na to zareaguje. Nie myliłem się. Kiedy na mnie spojrzała od razu spoważniała. I to wtedy ja zacząłem się śmiać jak oszalały.
- Żebyś widziała swoją minę. Hhahahahah kurwa nie mogę.- no nie mogłem się opanować. Pierwszy raz widziałem ją taką. No i jak myślałem zajebała mi w ramię. I później zaczęła się ze mną śmiać. Bardzo dobrze było mi w jej towarzystwie. Całkiem inna jest niż w szkole. I taka wersja Pameli mnie się podoba.
- No to jesteśmy na miejscu piękna. I widzimy się na konkursie.- wyszła z samochodu i szła przed siebie i wtedy jej to powiedziałem. Odwróciła się w moją stronę i powiedziała:
- Tak, a to z jakiej paki??
- A z takiej, że jestem przedstawicielem i idzie jeszcze 7 osób. Taka reprezentacyjna grupka ludzi, która będzie Ci kibicować. Uwierz ja będę najbardziej.- powiedziałem to i się uśmiechnąłem i puściłem jej oczko, a ta tylko pokręciła głową z uśmiechem. Oooo tak!!! Bruno wpadłeś w sidła namiętności i miłości tej oto dziewczyny. No to pięknie.
*Kilka godzin później- konkurs* (strój do tańca)
- Nawet nie wiecie jak się denerwuję- powiedziałam to Nicole i El oraz Adri.
- Będzie wszystko dobrze. Wdech i wydech. Jesteś niesamowita i na pewno będziesz na wysokim miejscu. Nie martw się, że nie wygrasz i tak będę z Ciebie dumna. Masz w sobie to coś i wierze w Ciebie, bo widzę jak tańczysz. Twoje ruchy wchodzą w jedno, wtapiają się w Twoje ciało i tańczysz całą sobą. Nikt inny tak nie potrafi jak Ty. Czujesz i muzykę i taniec. Jesteście wtedy jednością. Więc się uspokój. Masz opanowany układ do perfekcji. Nie jesteś jak ta Kim. O tą zdecydowanie bym się martwiła i wiedziałabym, żeby nawet nie zakwalifikowałaby się na ostatnim miejscu.- te słowa Nicole mnie trochę uspokoiły i dały mi wiary w siebie. Tak Pamela dasz z siebie wszystko. Kochasz to, Kochasz muzykę i taniec. Dasz radę jak nikt inny. 
- za 5 minut wchodzisz Pamela. Pamiętaj umiesz to i dasz radę. Trzymamy wszyscy za Ciebie kciuki.
- Ja oczywiście też będę trzymał. Na pewno Ci się to uda i pokonasz konkurencję. Wiem to mała.- powiedział to Brunito. Nawet nie wiem kiedy wszedł do tego pomieszczenia tak jestem zdenerwowana, ale już nie tak bardzo jak wcześniej.
Boże te 5 minut ciągnie się nieskończenie wiele. Normalnie wieczność. 
- Panie i panowie. Teraz przed wami wystąpi nowa kandydatka. Ma na imię Pamela Bird, ma 14 lat. Chodzi do szkoły w Bradford. Jest bardzo utalentowaną osobą. Tak twierdzi jej trenerka. Więc proszę o wielkie brawa dla tej dziewczyny i zobaczymy na co stać tą młodą dziewczynę. 
Usłyszałam swoje imię i normalnie myslałam, że zaraz upadnę:
- Spokojnie dasz radę. Wejdź tam i roznieś wszystkich swoim talentem. Idź kochanie.- Powiedziała do mnie El. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam. 
Boże ile ludzi??!! I nie wiem czemu, ale czułam na sobie badawczy wzrok. Wiem, powiecie, że teraz to wszyscy się na mnie gapią, ale to nie to. Nie umiem tego wytłumaczyć. Może tylko mnie się tak wydaję.
Rozbrzmiała moja piosenka, do której miałam tańczyć. I zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Od razu poczułam się pewniej. Wczułam się w tą melodię i w kroki jak nigdy dotąd. Czułam się taka wolna. Dosłownie jakbym fruwała. Jakbym przeniosła się do innego miejsca. Tak jakbym była tylko ja i nikt więcej. Ale nadal czułam kogoś baczny wzrok. I wtedy ujrzałam dwa czarne węgielki i dobrze, że już skończyłam tańczyć, bo bym zapomniała całego układu i bym przestała tańczyć. Siedział tam nikt inny jak Zayn. Mój Zayn. A raczej był mój. Sama go spławiłam i czuję się z tym bardzo źle. Ale nie miałam innego wyjścia. Słyszłam tylko oklaski, aplausy. Krzyki typu brawo, byłaś genialna itp. i gwizdanie. Zeszłam ze sceny i zaraz wpadłam w ramiona Nicole.
- Byłaś niesamowita skarbie.
- Dziękuję.
- Boże, ale my jesteśmy z Ciebie dumni, że mamy tak uzdolnioną córeczkę.- odwróciłam się i zobaczyłam moich rodziców i Dan. Nie pokładałam się ze szczęścia. Jednak przyszli. Rzuciłam się w ramiona mojego taty i mocno go przytuliłam.
- Jednak przyszliście. Tak się cieszę, że jednak byliście tutaj ze mną.- no i oczywiście się popłakałam. 
- Jak mogliśmy nie przyjść. Specjalnie napisaliśmy tą karteczkę żeby zrobić Ci niespodziankę.
- No i zrobiliście.- uśmiechnęłam się przez płacz.- A teraz wybaczcie, ale pójdę do toalety.
Szukając łazienki wpadłam na kogoś i ten ktoś na mnie. No oczywiście ja byłam tą słabszą i to ja poleciałam na podłogę, a ta osoba na mnie. I walnęłam głową o posadzkę, ale później już nie czułam bólu, kiedy zobaczyłam kto na mnie poleciał.....
**********************************************************************************************************************************
No hej :** No to kolejny rozdział napisany.... To ogólnie jest moje pierwsze opowiadanie, więc jeżeli macie jakieś uwagi do niego to z chęcią je przeczytam i się ustosunkowuję. Komentarze mile widziane, ponieważ to one motywują do pisania. *-*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz